3 października 2018

Od Nicodema

Przebierałem wolno małymi łapkami. Błoto, które pozostawił po sobie gęsty deszcz, sklejało moje futro. Gdzieś głęboko w pamięci, zatrzymał mi się obraz białego puchu z początku wiosny. Byłem wtedy na tyle niewielki, że mama nie odstępowała mnie na krok. Moja pamięć nie sięga jednak na tyle daleko, by opisać, jaki był w dotyku. Gdy moje wspomnienia zaczęły być wyraźnie i potrafiłem już wiele rzeczy sam, ziemi nie okalał już śnieg. Spod niego wyjrzała młoda, krótka trawa, mieszana z mokrą ziemią, pod wpływem ruchu łap kilkudziesięciu wilków. Teraz zieleni przybywało coraz więcej. gdzieś w oddali, skowronek śpiewał swoją pieśń, chcąc zaimponować samicom. Świat otaczał się pięknem i miłością.
Wciągnąłem wiosenne powietrze do płuc, ciesząc się ładną pogodą. Długie deszcze bywały męczące. Zwłaszcza, kiedy w czasie ich trwania, przemierzało się lasy i łąki. Teraz jednak zatrzymaliśmy się, by dorosłe wilki mogły zapolować. Usadowiłem się wygodnie na słońcu, by moje futro mogło wyschnąć. Swobodnie rozłożyłem wszystkie sześć ogonów, nieumyślnie trącając jednym z nich jakiegoś wilka.
- Hej, uważaj! - usłyszałem zza trzeciego ogona.
Położyłem go na ziemi, by zobaczyć, kto do mnie mówi. Moim oczom ukazała się wadera, a właściwie szczenię. Jej sierść lśniła brązem, idealnie komponującym się z wplątanymi w nie czerwonymi różami.
- Prze... Przepraszam. - powiedziałem, odwracając się w jej stronę - Mam na imię Nicodem.
Nieznajoma lekko wykrzywiła pyszczek, jakby próbowała przypomnieć sobie, gdzie słyszała to imię.
- Pearl De La Irian. - przedstawiła się.

Pearl?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template