15 grudnia 2017

Od Rainbow cd. Hiyacinth'a

Wyszło idealnie. Utknęłam w mojej jaskini na czas potężnej burzy, w dodatku z nieproszonym towarzyszem. Wprost idealnie, prawda? Zawsze możesz przygotować herbatkę i ciepłe ciasteczka, poczęstować gościa pysznymi, oczywiście ręcznie robionymi i przesłodzonymi eklerkami, i na kanapie oddać się rozkoszy, rozmawiając o stanie bordowych stokrotek w watasze położonym na jakimś zazadziu, gdzie słońce wstaje do dołu i zachodzi na północy? Oczywiście, tak można, lecz to nie było zbytnio spektakularne. W mojej wersji liczyło się wkurzanie gościa, w wyniku którego wybiegłby w siną dal, gdzie kwitną cukrowe kwiatki pachnące LSD. Niech sobie powącha.
- Od kiedy tu jesteś? - usłyszałam po dłuższej chwili ciszy głos Hiyacintha, czyli.. mhm, hm, jakie mu dać przezwisko? Roślinka? Liść? Kwiatuszek? Tak, niech będzie Kwiatuszek, jest idealnie.
- Dłużej niż ty - odezwałam się z starannie dawkowaną wyższością i poczuciem bycia lepszym niż oklapła roślinka obok. Kwiatuszek to zignorował. Przysunął się nieco bliżej, jakby wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bosz, na jakiego ignoranta trafiłam w całym wielkim wszechświecie.. Dlaczego akurat on? Czemu nie ktoś myślący w miarę normalnie?
- Emm.. - usłyszałam, że nabiera powietrza, jakby chciał coś powiedzieć. Nie myliłam się - po chwili zabrzmiało pytanie.

Kwiatuszku? Co dalej? :>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template