Pierwszego dnia w tej watasze poczułem coś do Alfy. Była taka niesamowita i piękna. Dzisiaj miałem zamiar znaleźć coś czym jej zaimponuję, poszedłem więc z rana nad Źródła Isildur. Pomyślałem, że może tutaj coś znajdę, jednak nie było to łatwe. Po kilku godzinach straciłem nadzieję, gdy nagle zobaczyłem jakiegoś stwora. Nie przejmując się nim zacząłem iść w stronę domu. Stworzenie skoczyło, zagrodziło mi drogę i ryknęło. Chciałem przejść obok niego jednak on mi nie dał tego zrobić. Wściekły warknąłem:
-Zejdź mi z drogi brzydalu, bo Ci dam taką nauczkę, że ze swojej śmierdzącej nory nigdy nie wyjdziesz!
On nie ustępował, wydaje mi się że chciał mi pokazać jaki to niby jest niebezpieczny. Już na maksa wkurzony jego zachowaniem skoczyłem i wydrapałem mu jedno oko. Stwór złapał mnie i wzleciał w powietrze. Gdy był nad lawą puścił mnie, nie chcąc jednak pokazać strachu, bez krzyczenia leciałem w dół, choć ogarnęła mnie panika. W końcu tam wpadłem, poczułem jak mnie strasznie parzy jednak jak otworzyłem oczy nic ze mną się strasznego nie działo. Po kilku minutach to okropne uczucie minęło. I co najdziwniejsze mogłem tam oddychać i swobodnie mówić. Od razu pomyślałem o tym co mogę tu znaleźć, coś czym jej zaimponuję. Popłynąłem więc w dół, byłem sam, to było całkowite pustkowie. Jednak wszystko się zmieniło po godzinie szukania. Zobaczyłem królestwo. Zdumiony popędziłem w stronę tego niezwykłego miejsca. Gdy zobaczyłem je całe, przypomniała mi się legenda o królestwie Bogów. Wyglądały tak samo. Ucieszony i dumny z tego co znalazłem chciałem wypłynąć na powierzchnię, jednak coś mnie ciągnęło do najwyższej wieży. W końcu zrezygnowałem z wypłynięcia na powierzchnię i wszedłem do tajemniczego pokoju. Był tam dziwny kamień, miał krwisty kolor, no ale mogłem się mylić bo wszystko tu miało taki kolor, przecież nie byłem w wodzie. Z ciekawości dotknąłem go, w tym właśnie momencie oślepił mnie jego blask i przypadkiem wleciałem w jedną ze ścian. Ona się zburzyła, a w tej dziurze był mały pokoik. Były tam tylko pergaminy i księga. Nie były takie które wzbudzałyby moją ciekawość, jednak wziąłem je i kamień. Gdy je zabrałem wypłynąłem na powierzchnię i pobiegłem w stronę domu. Zbliżałem się do niego i nagle oślepłem. Widziałem tylko złote napisy które brzmiały tak "Ostatni syn Marsa, dziedzic tronu zmarłego królestwa". Po tym jak to przeczytałem, poczułem to, co wtedy, gdy wpadłem do lawy. Znów mogłem widzieć. Choć nie ucieszyło mnie to, wokół mojej jaskini była lawa, spojrzałem na dom, zamiast zwykłej jaskini zobaczyłem to królestwo. Z jego wnętrza zaczęło dudnić, było słychać też wrzaski i chichoty. Wydaje mi się że każdy to słyszał bo za mną pojawiły się inne wilki. Przerażony patrzyłem na to, nagle obok mnie pojawiła się Alfa i zapytała:
-Co tu się dzieje?!
Po tych słowach brama się otworzyła i wielki szpon pognał w jej stronę. Popchnąłem ją w bok, a przerażająca łapa złapała mnie i zaczęła powoli ciągnąć do środka. Chciałem znowu udawać, że się nie boję, jednak nie mogłem tego zrobić, więc krzyknąłem i się wyrywałem. Łapa sobie nie radziła, więc ze środka wyszły demony i zaczęły pomagać jej. Wszystkie wilki patrzyły na to z przerażeniem. Spojrzałem na Kesame. W tej chwili poczułem siłę, wściekły wyrwałem się i zabiłem demony. Znów oślepłem, przed moimi oczyma była śmierć. Pokazywała mi się przeszłość, usłyszałem szepty:
-Bądź naszym królem, bądź tym z kogo nie będą drwić, bądź synem Marsa...
Próbowałem to wybić sobie z głowy, dziwiło mnie fakt, że dopiero dołączyłem i tyle się dzieje, jednak nie mogłem na to poradzić. Coś próbowało mnie opętać, udało mu się. Ostatnie co przed pomyślałem to to, że wszystko się zaczęło dziać gdy tu dołączyłem. Znów wszystko widziałem. Po tym znów próbowałem się uwolnić, udało mi się. W tedy wszystko zrozumiałem, Alfa do mnie podbiegła a ja szepnąłem:
-Jestem ostatnim synem Marsa...
Zdziwiona powiedziała:
-Wszystko w porządku? Mówiłam coś do ciebie a ty zemdlałeś...
To był sen? Nie mogłem w to uwierzyć... No chyba że to było wezwanie, czy przyszłość.
Pomyślałem że może muszę to zrobić co w nim było, więc wybiegłem. Gdy to zrobiłem nagle pomyślałem, czy to uczucie Alfy jest prawdziwe czy nie. Nagle, przypadkiem wpadłem na kogoś, był to basior, kojarzyłem go, był to chyba Alpin. Pewności nie miałem, ale poczułem że on mi może pomóc. Powiedziałem:
-Musisz mi w czymś pomóc.
Zanim jednak odpowiedział obok nas znalazła się Alfa i powiedziała:
-Aan, co z tobą się dzieje? Zapytałam się o coś a ty po prostu wybiegłeś.
Nic takiego nie słyszałem, to było dziwne...
-Zejdź mi z drogi brzydalu, bo Ci dam taką nauczkę, że ze swojej śmierdzącej nory nigdy nie wyjdziesz!
On nie ustępował, wydaje mi się że chciał mi pokazać jaki to niby jest niebezpieczny. Już na maksa wkurzony jego zachowaniem skoczyłem i wydrapałem mu jedno oko. Stwór złapał mnie i wzleciał w powietrze. Gdy był nad lawą puścił mnie, nie chcąc jednak pokazać strachu, bez krzyczenia leciałem w dół, choć ogarnęła mnie panika. W końcu tam wpadłem, poczułem jak mnie strasznie parzy jednak jak otworzyłem oczy nic ze mną się strasznego nie działo. Po kilku minutach to okropne uczucie minęło. I co najdziwniejsze mogłem tam oddychać i swobodnie mówić. Od razu pomyślałem o tym co mogę tu znaleźć, coś czym jej zaimponuję. Popłynąłem więc w dół, byłem sam, to było całkowite pustkowie. Jednak wszystko się zmieniło po godzinie szukania. Zobaczyłem królestwo. Zdumiony popędziłem w stronę tego niezwykłego miejsca. Gdy zobaczyłem je całe, przypomniała mi się legenda o królestwie Bogów. Wyglądały tak samo. Ucieszony i dumny z tego co znalazłem chciałem wypłynąć na powierzchnię, jednak coś mnie ciągnęło do najwyższej wieży. W końcu zrezygnowałem z wypłynięcia na powierzchnię i wszedłem do tajemniczego pokoju. Był tam dziwny kamień, miał krwisty kolor, no ale mogłem się mylić bo wszystko tu miało taki kolor, przecież nie byłem w wodzie. Z ciekawości dotknąłem go, w tym właśnie momencie oślepił mnie jego blask i przypadkiem wleciałem w jedną ze ścian. Ona się zburzyła, a w tej dziurze był mały pokoik. Były tam tylko pergaminy i księga. Nie były takie które wzbudzałyby moją ciekawość, jednak wziąłem je i kamień. Gdy je zabrałem wypłynąłem na powierzchnię i pobiegłem w stronę domu. Zbliżałem się do niego i nagle oślepłem. Widziałem tylko złote napisy które brzmiały tak "Ostatni syn Marsa, dziedzic tronu zmarłego królestwa". Po tym jak to przeczytałem, poczułem to, co wtedy, gdy wpadłem do lawy. Znów mogłem widzieć. Choć nie ucieszyło mnie to, wokół mojej jaskini była lawa, spojrzałem na dom, zamiast zwykłej jaskini zobaczyłem to królestwo. Z jego wnętrza zaczęło dudnić, było słychać też wrzaski i chichoty. Wydaje mi się że każdy to słyszał bo za mną pojawiły się inne wilki. Przerażony patrzyłem na to, nagle obok mnie pojawiła się Alfa i zapytała:
-Co tu się dzieje?!
Po tych słowach brama się otworzyła i wielki szpon pognał w jej stronę. Popchnąłem ją w bok, a przerażająca łapa złapała mnie i zaczęła powoli ciągnąć do środka. Chciałem znowu udawać, że się nie boję, jednak nie mogłem tego zrobić, więc krzyknąłem i się wyrywałem. Łapa sobie nie radziła, więc ze środka wyszły demony i zaczęły pomagać jej. Wszystkie wilki patrzyły na to z przerażeniem. Spojrzałem na Kesame. W tej chwili poczułem siłę, wściekły wyrwałem się i zabiłem demony. Znów oślepłem, przed moimi oczyma była śmierć. Pokazywała mi się przeszłość, usłyszałem szepty:
-Bądź naszym królem, bądź tym z kogo nie będą drwić, bądź synem Marsa...
Próbowałem to wybić sobie z głowy, dziwiło mnie fakt, że dopiero dołączyłem i tyle się dzieje, jednak nie mogłem na to poradzić. Coś próbowało mnie opętać, udało mu się. Ostatnie co przed pomyślałem to to, że wszystko się zaczęło dziać gdy tu dołączyłem. Znów wszystko widziałem. Po tym znów próbowałem się uwolnić, udało mi się. W tedy wszystko zrozumiałem, Alfa do mnie podbiegła a ja szepnąłem:
-Jestem ostatnim synem Marsa...
Zdziwiona powiedziała:
-Wszystko w porządku? Mówiłam coś do ciebie a ty zemdlałeś...
To był sen? Nie mogłem w to uwierzyć... No chyba że to było wezwanie, czy przyszłość.
Pomyślałem że może muszę to zrobić co w nim było, więc wybiegłem. Gdy to zrobiłem nagle pomyślałem, czy to uczucie Alfy jest prawdziwe czy nie. Nagle, przypadkiem wpadłem na kogoś, był to basior, kojarzyłem go, był to chyba Alpin. Pewności nie miałem, ale poczułem że on mi może pomóc. Powiedziałem:
-Musisz mi w czymś pomóc.
Zanim jednak odpowiedział obok nas znalazła się Alfa i powiedziała:
-Aan, co z tobą się dzieje? Zapytałam się o coś a ty po prostu wybiegłeś.
Nic takiego nie słyszałem, to było dziwne...
Alpin lub Kesame?