24 maja 2018

Harbinger cd. Nakidai

Czarny basior stał na skraju lasu i wpatrywał się w niebo. Nie chciałem mu przeszkadzać, więc zatoczyłem dość szeroki łuk i szedłem środkiem polany, mimo to z pewnością mnie wyczuł. Niewzruszony brnąłem dalej wśród wysokich traw, ale nieznajomy zaczął deptać mi po piętach. Przystanąłem więc i obróciłem się w jego stronę, nastawiłem uszy, nie chciałem walczyć. Obcy zaczął biec w moją stronę, zatrzymał się tuż przede mną. Był zdenerwowany.
- Czego chcesz? To mój teren.
- Domyśliłem się, chciałem go obejść, ale najwyraźniej nie udało mi się - odpowiedziałem oschle. - Już znikam.
- Czekaj. Skoro już tu jesteś, powiedz mi, dlaczego ten dziwny ptak za mną lata? To jakaś maskotka czy co?
Basior wskazał kruka, z niesmakiem pokręciłem głową.
- Nie wszystko jest dobrze, po prostu sobie lata. Pójdę już.
- Następnym razem patrz, gdzie łazisz - warknął.
Lekko skinąłem mu głową i poszedłem w swoją stronę.

***

Kolejna kula ognia uderzyła w kamienne mury biblioteki. Kesame na jedną, małą chwilę straciła wątek, ale tylko nieliczni byli w stanie to zauważyć. Obserwowałem reakcje wilków na to, co mówi, połowa zebranych była całkiem nieobecna. W końcu skończyła omawiać ostatni raport. Mogliśmy się rozejść. Powolnym krokiem szedłem na podium. Nagle ktoś na mnie wpadł, był to ten sam basior, co wczoraj. 
- Nakidai - mruknąłem. - Teraz jesteś na moim terenie.
Mówiąc to, wyszczerzyłem kły.

Nakidai? Przepraszam, że krótkie. 

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template