9 maja 2018

Harbinger cd. Kesame

- Chcę ci coś pokazać, ale do tego niezbędna jest umiejętność oddychania pod wodą. Tam masz wodorosty — wskazałem głową stos zgniłozielonych roślin.
- Jak smakują?
- Nie wiem — przyznałem się. - Pewnie jak trawa?
Wadera tylko pokręciła głową. Z obrzydzeniem na pysku zjadła pierwszego liścia.
- Nie mogę po prostu zamienić się w rybę, czy coś?
- Nie będę rozmawiać z rybą. Jedz i nie marudź.

*wodne melodie*

Odwróciłem się w stronę jeziora i zanurzyłem w wodzie. Widoczność była doskonała, idealna na podwodną wędrówkę. Powolnym krokiem szedłem w stronę już dobrze mi znanego, podwodnego pałacu. Kesame dołączyła po chwili. W jej oczach dostrzegłem cień strachu, ale nie dawała tego po sobie poznać.
- Kiedy następny raz zaprosisz mnie na randkę, wystarczy, że kupisz kwiaty. Dlaczego chodzimy po dnie jeziora?
- Po pierwsze to nie jest randka, a tak na marginesie zgodziłaś się, a po drugie... Powiedzmy, że na dnie jeziora leży skarb, o którym wszyscy zapomnieli. Jesteś wybranką losu, która otrzymała zaszczyt, aby go odkryć.
Spojrzałem na nią kątem oka. Uśmiechała się, lecz z całych sił starała się to ukryć. Podwodny krajobraz zaczął się zmieniać. Pod naszymi łapami przesuwały się marmurowe kamienie, którymi kiedyś była wysypana ścieżka do zamku. Weszliśmy na stary, drewniany most, leżący płasko przy ziemi. Z dna jeziorka wystawały jeszcze końcówki zdobionych palików, które były częścią niegdyś potężnego ogrodzenia. Nagle moja towarzyszka stanęła jak wryta. Ayame wpatrywała się w monumentalny pałac.
- Syreno, zamknij paszczę, bo połkniesz w końcu jakąś trującą rybę.
Nie słyszała mnie. W zadumie podeszła do bramy, lewą łapą przejechała po szorstkich kamieniach. Miała łzy w oczach, kiedy do mnie wróciła.
- Jak to możliwe? Nasi przodkowie latami poszukiwali tego miejsca. Ginęli, zostawiali rodziny, dobytki, po to, aby znaleźć coś, co nie istnieje. Aż do dziś. Powiedz mi, jak...
Wilczyca oparła głowę o moją klatkę piersiową. Czekałem aż się uspokoi, kiedy już to zrobiła zachęciłem ją lekko szturchając, jak małego szczeniaka, do dalszej wędrówki. Weszliśmy do twierdzy. Hol był do połowy zapełniony wodą. Na suficie wisiał ogromny, ozdobny kandelabr. Całe wnętrze było w nienaruszonym stanie. Minęliśmy schody, tym samym wchodząc do oranżerii. W środku zamiast kwiatów zastaliśmy wyniosłe, kamienne posągi, które przedstawiały wilki, dawnych władców tych terenów. Kesame robiła to, co wcześniej — oglądała, dotykała, płakała. Miałem już dość łez na dzisiaj, więc zaprowadziłem ją do starej jadalni. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Kes była nieobecna, lecz nagle na mnie dociekliwie spojrzała.
- Nadal nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie. Co chcesz robić dalej Harbingerze?
To było trudne pytanie, przynajmniej raz dziennie zastanawiałem się co dalej, w mojej głowie powstało zbyt wiele opcji.
- Jak na razie nigdzie się nie wybieram, jestem do twojej dyspozycji, ale...
- Ale?
- Tej tajemnicy nie jestem w stanie jeszcze zdradzić. Cóż, chyba pora wracać?
Wstałem i się otrzepałem, co z tego, że byliśmy pod wodą.
- HG?
Miała spanikowany głos.
- Wydaje mi się, że wodorosty przestały działać.


Kesame?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template