Po dłuższej chwili wadera odpowiedziała lekko podłamanym i niepewnym głosem.
– Widzisz Zico... Jesteśmy teraz w bardzo niekomfortowej sytuacji. Inne wilki boją się ludzi, ponieważ prowadzą na nich bolesne badania... A ty i twoja siostrzyczka jeszcze przez kilka tygodni nie macie się czego bać. Jesteście za mali – skończyła wypowiedź i dała mi buziaka. Potem mnie podniosła i przeniosła obok siostry, która spała sobie jak gdyby nic.
Po chwili przyszła jakaś pani. Popatrzyła na moją mamę, potem na chwilkę na nas i zabrała moją rodzicielkę ze sobą. Poszedłem spać.
Po czasie obudziło mnie trącenie nosem. Otworzyłem leniwie oczy i zobaczyłem rubinowe oczy mojej siostry.
– Wstawaj, leniu! Jakaś pani przyniosła nam piłkę i linę. Zrobimy sobie zawody! –wykrzyczała do moich biednych uszu. Wstałem i popatrzyłem na nią z lekką złością i ciekawością tego, co wymyśliła.
– Tłumacz zasady – powiedziałem, dając tym samym znak, że się zgadzam, bo co innego mogłem robić?
– Przeciągamy linę, a przegrany oddaje kolację.
– Okej! – odpowiedziałem. Sis wzięła troszkę wody i zrobiła linię na podłodze, i zaczęła się zabawa. Ciekawe, kto wygra?
– Tłumacz zasady – powiedziałem, dając tym samym znak, że się zgadzam, bo co innego mogłem robić?
– Przeciągamy linę, a przegrany oddaje kolację.
– Okej! – odpowiedziałem. Sis wzięła troszkę wody i zrobiła linię na podłodze, i zaczęła się zabawa. Ciekawe, kto wygra?
Saba?