Podałam młodemu basiorowi łapę, aby mógł swobodnie wstać. Widziałam wahanie w jego oczach, lecz ostatecznie niezgrabnie dźwignął się ziemi wraz z moją pomocą.
— Mam już pół roku, oczywiście, że mogę tego wysłuchać.
Dyskretnie rozejrzałam się dookoła, a następnie schyliłam się do basiorka i szepnęłam:
— Dobra, ale musimy iść gdzieś, gdzie będzie ciepło. Jestem Akatala.
— Ja Inverness. Trochę lamerskie to twoje imię. Masz jakieś inne?
— Nie, ale możesz mówić do mnie inaczej, jeśli chcesz.
Maluch przytaknął z nieukrywaną radością. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęliśmy iść. Z każdym krokiem coraz bardziej zatracałam się w swoich myślach, ale słuchałam również tego, co mówił młody wilk. Pierwszy raz widziałam wilka, który o drzewach opowiadał z tak wielką pasją. Nie był to nudny monolog na temat ich soków, a opowieść o ich życiu, wieku, potrzebach i upodobaniach.
— Od kogo załapałeś takie zamiłowanie do drzew In?
— Właściwie nie wiem, zwykle właściwie w ogóle z nikim o nich nie rozmawiam, wolę spać, ale najwidoczniej wpłynęłaś jakoś na mnie i...
Z oddali wyłoniła się ciemna postać. Wyglądała jak demon, nie była podobna do żadnego wilka, którego wcześniej dane mi było spotkać. Basior jednak znał tę postać, nawet zbyt dobrze. Jestem pewna, że otworzyłam pysk ze zdziwienia, gdy ten krzyknął do niej mamo. Mamo. Dziwne słowo. Samica niczym z otchłani piekieł wcale nie przestraszyła się na mój widok, a to nowość. Przedstawiła się jako Indy i o dziwo była bardzo miła. Uśmiechnęła się na pożegnanie i kolejny raz zniknęła, tym razem w ciemności. Jeszcze tego samego wieczoru spotkaliśmy się na kolacji. Czułam na sobie spojrzenie dwóch par bursztynowych oczu. Znałam to spojrzenie z dzieciństwa.
Inverness?
Dziwne jak zawsze. <3 Wymyśl jej nowe imię, bo ostatnio zrobiłaś z niej ATakalę zamiast AKatali.