W ułamku sekundy znaleźliśmy się obok siebie, wisieliśmy nad ziemią w sieci. Wadera miała mocno poharataną łapę, co nie wróżyło niczego dobrego. Spojrzałem w dół, ale szybko odwróciłem wzrok. Stało tam trzech ludzkich kłusowników, gapiących się na nas wielkimi oczami. Zobaczyli dwa kolorowe wilki i już nie wiadomo jaka sensacja. Warknąłem ostrzegawczo, ukazując ostre, białe kły. Wiedziałem, że gdy przegryzę linę, Saori jeszcze bardziej skaleczy łapę, a kłusownicy nas zabiją. Jeden z nich wyjął z kieszeni jakieś elektroniczną rzecz, do której powiedział o nas. Po raz pierwszy w życiu poczułem strach. Moce zostały mi odebrane, a strach ujął moje ciało. Wzdrygnąłem się, lecz on mnie tylko motywował.
Po kilkunastu minutach obserwowania ludzi przyjechał samochód z klatką z tyłu. O nie, nie dam się znowu zamknąć. Warknąłem długo i głośno. Ludzie spojrzeli się na mnie i szybko spuścili sieć na ziemię. Człowiek, który stał najbliżej mnie, oberwał pazurami po twarzy. Miałem ochotę rozszarpać ich wszystkich, zaciągnąć do jaskini i uwędzić na zimę. Nagle jeden z nich wyjął jakąś spluwę, to było za szybkie, nie zdążyłem się cofnąć. Dostałem strzałką, Saori również. Obraz lasu powoli zaczął się rozmywać. W końcu powieki same mi opadły.
Saori? C: