- Oj no błagam, po prostu daj się zjeść. - krzyczałem sam do siebie, kiedy od dłuższego czasu tropiłem sarnę. Sarnę, która ni ciorta nie chciała współpracować.
- Tak się bawimy? - zaciągnąłem sporą ilość powietrza, ponownie czując jej zapach. Czułem, że była blisko. Bardzo blisko. Szybki zwrot na zad i oto ona! Czekaj... jak to: nie ucieka? Ogarnął mnie niepokój. Im dłużej na sarnę patrzyłem, tym mniej ją przypominała. Próbowałem zadać jej ból, ale, do cholery, nic się nie działo. Z przerażenia zrobiłem krok w tył. Oczy sarny były nienaturalnie puste, wlepione w przestrzeń przed nią. Nie wiem, dlaczego i nie wiem po co, ale zacząłem uciekać. Goniła mnie. Czułem to. Nigdy w życiu nie bałem się tak bardzo, jak wtedy, choć to trochę głupie - uciekać przed jedzeniem. W całej panice nie spostrzegłem pewnego wilka. Wilka, przez którego zaryłem łbem o ziemię.
- Dzięki. - tyle tylko powiedziałem, jak najszybciej przenosząc wzrok na sarnę. Ona jednak już nie patrzyła na mnie, a na wilka obok. Ten jednak ruszył na nią z kłami. Ja wolałem się wycofać.
- Wracaj. - oznajmiło stworzenie tajemniczym, przenikliwym i mrożącym krew w żyłach głosem. Obcy wilk nabrał chyba trochę niepewności. Ja natomiast totalnie zastygłem w miejscu. Stworzenie nagle eksplodowało, emitując niewyobrażalną ilość światła. Zamknąłem oczy dosłownie na chwilę, po czym niepewnie je otworzyłem. Szybko porozglądałem się po okolicy, chociaż nie było na co patrzeć. Cztery blade ściany i ten wilk. No, jeszcze ciasne, ciemne przejście nie wiadomo dokąd.
- Także ten... - chrząknąłem, nie ukazując ani odrobiny niepokoju zżerającego mnie od środka - Jakieś pomysły?
Ktoś? Trochę chaotycznie, krótko i w ogóle, ale jeszcze się uczę ^-^