Wzięłam głęboki oddech i odpowiedziałam:
– Widzisz Zico... Jesteśmy teraz w bardzo niekomfortowej sytuacji. Inne wilki boją się ludzi, ponieważ prowadzą na nich bolesne badania... a ty i twoja siostrzyczka jeszcze przez kilka tygodni nie macie się czego bać. Jesteście za mali – zakończyłam odpowiedź zgodnie z prawdą i ucałowałam mojego synka. Popatrzyłam na Sabę i przeniosłam malca bliżej niej. Zaraz przyjdą po mnie i na dziś będzie to koniec naszego spotkania...
Po pięciu minutach przyszła po mnie Doktor Eleonora. Poparzyła na mnie ze współczuciem i zapięła mi smycz oraz kaganiec.
Szłyśmy przez długi i przeszklony korytarz. Po mojej prawej stronie były okna z widokiem na góry, a po lewej różne drzwi. Zza drzwi o numerze trzysta czterdzieści dwa czuć było dobrze mi znany zapach Lupina i jego krwi. Po kilku sekundach pokazał się nawet jego cień pod szczeliną, pod drzwiami. Mogłam wyczuć jego gniew, zdezorientowanie oraz żądzę zemsty...
Jeszcze przez jakieś dwadzieścia minut Ell prowadziła mnie przez oszklony korytarz. potem skręciliśmy w prawo i weszliśmy do piątych drzwi po lewej. Korytarz dzielił się na dwie części, przegrodzone kratami. Na kratach widniały tabliczki z kolejnymi literami, od prawej: A, C, E, G, I, K, M, zaś od lewej: B, D, F, H, J, L, N. W sumie czternaście części z wilkami przeznaczonymi do badań. Moja i Lupina jest ostatnia, N...
Ell wprowadziła mnie do mojej klatki i odpięła smycz. Przypięła jakieś urządzenie do kagańca i wyszła za drzwiczki zabezpieczone dość prostym zamkiem (trzeba jednocześnie nacisnąć z góry i z dołu, potem popchnąć). Potem wcisnęła jakiś przycisk na pilocie, wskutek czego spadł mi kaganiec.
Postanowiłam pomyśleć nad planem ucieczki. Jeśli w nocy nocy uda mi się pozbyć łańcuchów, to o około dwudziestej trzeciej będzie można zacząć otwierać klatkę. Później iść prosto, skręcić w prawo, wyjść za drzwi, skręcić w prawo, iść prosto, skręcić w lewo i zwinąć jakiś metalowy wózek. Wybić szybę i zeskoczyć do czterometrowegu śniegu, uciec z gór do doliny, schować się na kolejną noc i uciekać dalej do swoich watach. Najpierw jednak udam się do sal ze szczeniakami i uwolnię je. Wprawdzie są tam jeszcze cztery inne maluchy, ale nie zostawię ich na śmierć. Potem spokojnie będę mogła uciekać z innymi.
Po obmyśleniu powyższego planu, poszłam spać.
Zico?