Basior zastanawiał się przez chwilę czy czekać aż nowa sobie pójdzie czy jednak spróbować nawiązać kontakt. Popływał jeszcze chwilę po czym skierował się do brzegu.
- Chyba jeszcze trochę za wcześnie na pływanie. - Powiedziała wilczyca, a Nemo podniósł lewą brew jakby nie zrozumiał co powiedziała Hope. Nie zakładał po prostu, że wadera zacznie rozmowę. Czyżby wyszedł na mruka?
- Pewnie tak, ale lubię pływać i nie chce mi się czekać do lata. - Odpowiedział zgodnie z prawdą posyłając waderze skromny uśmiech. Odsunął się od niej trochę i otrzepał z wody która ściekała z gęstego furta. Kropelki cieczy rozleciały się wokół lądując na piasku i trawie. - Z tego co wiem to niedawno dołączyłaś. - Powiedział obserwując wilczycę po czym ruszył powoli przed siebie.
- Tak... A ty długo tu jesteś? - Hope szła już obok Nema z zamyślonym wyrazem pyszczka.
- Dołączyłem tu na początku zimy, mimo nieco trudnej sytuacji watahy szybko się zadomowiłem i polubiłem inne wilki. - Odpowiedział, choć określenie zadomowienia się było trochę nietrafione w tej sytuacji. A co do samej watahy nie miał na co narzekać, dużo wilków go lubiło, a nawet jeśli nie to każdy go tolerował. W sumie nawet jeśli byłby nielubiany to pewnie by nie narzekał, aby nie zrazić nowej znajomej. - Pewnie jesteś z daleka, jak prawie wszystkie wilki. - Stwierdził myśląc na tym co właśnie powiedział. Często watahy składały się z takich wilków, z początku sobie obcych, ale jednak łączyły je przeżycia. Próbując uciec od przeszłości, czasem samotni i odrzuceni trafiali do innych watah. Owszem zawsze trafią się aspołeczni, którzy nie potrafili odnaleźć się w grupie, ale to na prawdę były wyjątki.
- Dotarcie tu zajęło mi trochę czasu, więc tak, jestem z daleka. - Basior spojrzał na wilczycę, białe futro i niebieskie włosy oraz końcówki łap i ogona. Dosyć nietypowe połączenia, prawie nienaturalne. To tego oczy przypominające kolorem oszlifowany, połyskujący ametyst. Właściwie to jego nietypowa, jak to niektórzy określają lwia grzywa również jest nieco dziwna. Choć nie była ona tak długa jak u wielkich kotów.
- A jak ci się tu podoba? - Spytał, ale pytanie nie miało większego sensu.
Hope?