Wciągnąłem wiosenne powietrze do płuc, ciesząc się ładną pogodą. Długie deszcze bywały męczące. Zwłaszcza, kiedy w czasie ich trwania, przemierzało się lasy i łąki. Teraz jednak zatrzymaliśmy się, by dorosłe wilki mogły zapolować. Usadowiłem się wygodnie na słońcu, by moje futro mogło wyschnąć. Swobodnie rozłożyłem wszystkie sześć ogonów, nieumyślnie trącając jednym z nich jakiegoś wilka.
- Hej, uważaj! - usłyszałem zza trzeciego ogona.
Położyłem go na ziemi, by zobaczyć, kto do mnie mówi. Moim oczom ukazała się wadera, a właściwie szczenię. Jej sierść lśniła brązem, idealnie komponującym się z wplątanymi w nie czerwonymi różami.
- Prze... Przepraszam. - powiedziałem, odwracając się w jej stronę - Mam na imię Nicodem.
Nieznajoma lekko wykrzywiła pyszczek, jakby próbowała przypomnieć sobie, gdzie słyszała to imię.
- Pearl De La Irian. - przedstawiła się.
Pearl?