6 czerwca 2018

Od Chastera

Drogi Alistairze.
Nie będę ukrywała. Musisz mi pomóc. Nasza matka wróciła. Szuka ciebie, twierdzi, że to ty przyczyniłeś się do tego, co się stało. Możliwe, że spróbuje zemścić się na nas obu. Proszę. Znajdź to. Ten przedmiot sprawił, że życie straciło wiele wilków. Musi wrócić na swoje miejsce. Liczę, że odczytasz ten list, który dałam pewnemu znajomemu basiorowi. Można mu ufać, wie o wszystkim. Przepraszam, że nie mogłam powiedzieć więcej. Ona już teraz depta mi po piętach. Wraz z tym listem otrzymasz pewną rzecz, która przyda ci się w poszukiwaniach. Wróć do mnie szybko. Będę czekała każdej pełni księżyca nad morzem, które nigdy nie istniało.
Twoja siostra,
Zaria del Sanyo

Odłożyłem list. Był lakoniczny, ale wiele mi mówił. Zwróciła się do mnie imieniem, którego nie używałem od bardzo dawna. Zaś Ona.. Ona uwolniła się z Otchłani. Wróciła i szuka Tego. Niedobrze. Nawet gorzej. Katastrofalnie.
Włożyłem skrawek papieru między kartki, zamykając księgę z głuchym hukiem, jak trumnę. Do jaskini weszła Ariene, wyraźnie zaniepokojona.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz, jakby ktoś właśnie ci umarł - stwierdziła wadera. Za to ją kocham. Zwraca uwagę na innych, mimo iż sama wygląda jak półżywy trup. 
- Dzięki, mam się dobrze - uśmiechnąłem się blado. - Coś się stało?
- Przegrywamy - oznajmiła Ariene z posępną miną. - Smoki zaczynają przejmować nasze tereny. Czeka nas przesiedlenie.
- Przesiedlenie prawie siedemdziesięciu wilków, w tym starców i szczeniaków? Nie znam się na zarządzaniu watahą, ale coś takiego jest możliwe?
- Też o tym myślałam. - pokiwała głową. - Ale nie zdołamy wygrać. Ta wojna już wystarczająco długo się ciągnie. Wkrótce zostaną już tylko zgliszcza. 
Wzdrygnąłem się. 
- Skoro trzeba.. Zacznę się pakować.

*~*~*

Co się stało?
Gdzie jestem?
Leniwe, słoneczne światło prześwitywało przez zarośnięte bluszczem wejście. Zamrugałem oczami, oślepiony złotym blaskiem.
- Czemu nie pamiętam niczego? - zadałem sufitowi pytanie. Wstałem chwiejnie na nogi.
To nie moja jaskinia - stwierdziłem ze zdziwieniem. - Skąd się tu wziąłem?
Mieliśmy się ewakuować, szepnęła pewna cicha myśl. Dlaczego nie jesteś z innymi wilkami?
Źrenice rozszerzyły się nieco, gdy zdałem sobie sprawę z tego, co zrobiłem.
- Cholera! Co się stało?
Ariene!
Wybiegłem z jaskini. Rzeka Valar płynęła spokojnie. Siedzący na kamieniu Kameleon zasyczał, jakby zdziwiony spotkaniem. Ominąłem smoka i ruszyłem w kierunku jaskini. Nie minęło tak dużo czasu, gdy znalazłem się w wejściu. Przystanąłem na chwilę. Wszystko było spakowane. Ukochany zestaw do herbaty, mięciutka niedźwiedzia skóra, metalowe, powgniatane pudło z wszelkimi ziółkami. Pomasowałem się po głowie, zdziwiony. Kiedy zdążyłem to zrobić?
Moją uwagę zwróciła niewielka, powgnieciona karteczka na kominku. Podniosłem ją i zdmuchnąłem z niej kurz.
Chaster.
Zabiję cię, gdy wrócisz, ale nie czas na takie ceregiele. Gdzie jesteś? Już odchodzimy. Nie mogę zaczekać. Kieruj się na zachód, będziemy tam.
Ariene

*~*~*

Stanąłem niepewnie przed granicą, wyposażony w różne rupiecie, z którymi nie mogłem się rozstać i które należały do kategorii „przydasie”. Zachwiałem się lekko. Zostać tu, czy iść dalej?
Ariene na ciebie czeka.
Ta myśl pchnęła mnie do przodu. Ostrożnie postawiłem łapę poza terenami Watahy Smoczego Ostrza.
- Do widzenia - mruknąłem.
Zanurzyłem się głębiej w ciemny las.

<Arienku? Challenge accepted>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template