Zbliżaliśmy się do obozu, mieliśmy zamiar poinformować alfę o tych wilkach. Zainteresowała mnie też wadera, i to bardzo. Miała piękne fiołkowe oczy i świetnie walczyła. Naprawdę zależało mi na tym, by poznać ją lepiej. Jeżeli to naprawdę ona? Jeżeli to wadera, którą szukałem 6 lat? Jeżeli tak, te 6 lat opłacało się spędzić na szukaniu jej. Nie spodziewałem się, że wadera, która mieszkała w wodzie umie tak świetnie walczyć na ziemi. Właściwie to jest to możliwe 6 lat była na ziemi, mogła się sporo nauczyć. Ja niestety nie potrafiłem tak dobrze tego robić, na pewno nie na ziemi. W wodzie idzie mi na pewno lepiej.
Tak długo nad tym myślałem, że aż nie zauważyłem, jak dochodzimy. Cat mnie szturchnęła, od razu przestałem już o tym myśleć i skupiłem się na naszej misji. Gdy zauważyłem alfę, pobiegłem tam. Byłem blisko, nagle przede mną pojawił się dotąd nieznany mi basior. Zatrzymałem się, a on zapytał:
- O co chodzi?
- Mam ważną wiadomość do przekazania alfie.
- Alfa jest zajęta, możesz mi powiedzieć, o co chodzi.
Przechyliłem łeb, by spojrzeć na waderę. Spała. Trochę dziwnie wyglądała, było z nią źle. W końcu powiedziałem:
- No dobrze, ale to bardzo ważne, alfa musi wiedzieć, musisz jej przekazać to.
- To ja jestem od rozkazywania, a teraz mów.
- Dobrze, nad jeziorem spotkaliśmy wi...
- Natrill! - była to Cathien.
Odwróciłem się, walczyła z kilkoma basiorami. Znów spojrzałem na wilka, który przede mną stał. Teraz obok niego znajdowała się szara wadera. Przyjrzałem się jej, nie była to Kesame. To nie były wilki z naszej watahy. Pobiegłem w stronę Cat, by jej pomóc. Jednak nie mogłem tego zrobić. Ktoś złapał mnie za ogon i zaczął odciągać od walczącej wadery. Próbowałem się wyrwać, ale byłem za słaby. Pomyślałem o czymś, mam pomysł. I właśnie wtedy z prędkością światła wzbiłem się w powietrze. Wilk, który mnie złapał, panicznie machał łapami. Podleciałem do wadery. Zamachnąłem się ogonem, tak mocno, że basior musiał mnie puścić. Upadł na innego wilka. Wylądowałem i powiedziałem:
- Zapędźmy je nad wodę.
- Okej... - powiedziała niezbyt pewnym głosem.
Nic nie mówiąc, pobiegłem nad jezioro. Odwróciłem się. Tak jak myślałem, wilki pobiegły za nami.
Skakałem przez wszystkie przeszkody tak, żeby nie upaść. Cat robiła to samo. Wrogowie byli bardzo szybcy, więc wystarczyłoby, żebyśmy raz upadli, a już mogliby nas złapać. Bałem się, że może nie wyjść i waderze coś się stanie. Ale nie mogłem zawieść. Jest ich bardzo dużo, a Cat nie wygra, walcząc z nimi sama.
Gdy dobiegliśmy, od razu wskoczyłem do wody. Popłynąłem trochę dalej, by nie być aż tak blisko brzegu. Wyjrzałem, żeby zobaczyć, co się stanie. Wrogie wilki zaczęły wchodzić do jeziora.
Uśmiechnąłem się lekko, mój plan może się powieść. Znów zanurkowałem i zacząłem z dużą prędkością płynąć w ich stronę. Cathien najwyraźniej trochę zdziwiło to, jak dobrze radzę sobie w wodzie. Pływałem szybciej niż inni, z łatwością omijałem ich ciosy. A co najlepsze nie musiałem wypływać na powierzchnię, by nabrać powietrza. Bardzo się cieszyłem, że znów mogę być w wodzie. Powiedziałem mój plan Cat na ucho, wadera pokiwała głową i wypłynęła na powierzchnię. Ale przed tym niektóre wilki się poddały i uciekły gdzieś, a nie które zostały. Po kilku minutach wilki wyszły zmęczone. Wyskoczyłem z wody, a Cat już z nimi walczyła. Pokonała ich z łatwością, bo byli zbyt zmęczeni, by pokonać ją. Podeszła do mnie ucieszona i powiedziała:
- Mam dwa pytania.
- Jakie?
- Pierwsze. Skąd wiedziałeś, że wejdą za tobą do wody?
- Nie wiedziałem, miałem tylko taką nadzieję.
-Okej.
- A to drugie pytanie?
- Dziwi mnie to, z jaką prędkością pływałeś w wodzie, z jaką łatwością omijałeś ciosy i w jaki sposób tyle wytrzymałeś pod wodą. Jak? Możesz oddychać pod wodą? Przecież wszyscy stracili moce.
- To były trzy pytania- zaśmiałem się.
- Nie ważne. To odpowiesz?
- Noo...- przestałem się śmiać, nie wiedziałem jak to powiedzieć- trudno to wytłumaczyć, możesz nie zrozumieć...
- Zrozumiem.
- Chodzi o to, że...
Nie dokończyłem, bo za nami pojawił się wilk. Podszedł do nas i zapytał:
- Co wy tu robicie? Zaraz przenosimy obóz. Chodźcie.
Kiwnąłem głową na zgodę i wraz z Cat poszliśmy za basiorem. Kojarzyłem go, był z wilkiem, który mnie znalazł i zaprowadził do watahy. Odetchnąłem z ulgą, dobrze, że przyszedł, bo bym musiał jej wszystko powiedzieć.
~*~
Był już kolejny dzień. Postanowiłem, że sam przyniosę pożywienie watasze. I tak zrobiłem. Poszedłem nad rzekę, a tam złowiłem kilkanaście ryb. Włożyłem je do sieci, którą wcześniej znalazłem i zaniosłem łup do obozu. Gdy przyszedłem, każdy na mnie dziwnie patrzył. Zrobiłem coś nie tak? Gdy położyłem zdobycz, powiedziałem:
- Częstujcie się.
Nikt nie podchodził, dziwiło mnie to. Sam zjadłem trochę, myślałem, że może wtedy przyjdą. Jednak dalej nikt nie był chętny. Patrzyli na mnie skrzywieni. Nagle z grupki wilków, wybiegła czarna wadera. Była to Cathien. Podbiegła do mnie. Zapytałem:
- Czemu nikt nie chce jeść?
- My nie jemy ryb.
- Spróbuj, są pyszne.
Jedna zaczęła się obrzydliwie poruszać. Wadera skrzywiła się. Naprawdę nie lubią ryb? Szkoda. Wilki dalej się na mnie gapiły. To aż takie dziwne? Nigdy nie wiedzieli wilka, który je ryby?
Cathien?