28 czerwca 2018

HG cd. In

Podszedłem do czarnej wadery i nachyliłem się do jej ucha. Była naprawdę niska.
- Kochanie weź wszystkie kości, bez wyjątku i z obu ciał.
Odsunąłem się od Innie, czekając na reakcję. Na początku na jej pysku malowało się zdziwienie, ale chwilę później przemieniło się ono w szeroki uśmiech.
- I pamiętaj, nikt nie może wiedzieć, że ich zabiłaś — ostrzegłem. - Najlepiej będzie, jeśli pójdę tam z tobą i pomogę ci sprzątać.
Inveth automatycznie pokręciła głową, wyrażając tym swój sprzeciw. Ma gorszy charakter od matki i całej rodziny razem wziętej.
- Nie wymigasz się — rzekłem spokojnie. - Szybciej zrobimy to wspólnie, przy okazji porozmawiamy.
- Nie chcę — uniosła głos. - Nie mogę iść sama? Przecież jestem dorosła, umiem się obronić.
Nic nie odpowiedziałem. Zacząłem ją obserwować. Siedziała na trawie z lekko zwieszoną głową. Jedyną oznaką zdenerwowania były oczy, zawsze burgundowe, zmieniły teraz barwę na pąs.
- Idziemy.
Mała In wstała z ziemi i zgrabnie mnie wyprzedziła, nie protestowałem.
- Dlaczego nagle stałeś się taki miły?
Wyglądała jak szatan w wilczej skórze. Każdy jej ruch był przepełniony dziwną energią, spojrzenia, które rzucała, miały w sobie ogień i nieokiełznaną dzicz. Dla innych była po prostu waderą, która wychowała się bez matki, dla mnie była zagadką, puszką pandory. Nikt nie powinien się do niej zbliżać ani jej dotykać. Była, jest i będzie, tylko i wyłącznie moim skarbem i moją zgubą. Została mi tylko ona, mała In.
- Coś nie tak, źle się czujesz? - Udawała zmartwienie, czy mówiła na poważnie. Znam ją od dziecka i nadal nie potrafię odróżniać jej nastrojów.
- Idź dalej.
- Od pięciu minut jesteśmy na miejscu. Jesteś pewien, że wszystko w porządku?
Wadera przekrzywiła głowę. Głośno westchnąłem i posłałem jej zbolałe spojrzenie, a następnie odwróciłem głowę i zabrałem się za sprzątanie kości. Białe gnaty mimowolnie przywołały wspomnienie drętwego ciała Miriyu i Gwen. Wzdrygnąłem się.
- Wiesz, na swoim koncie też mam kilka zabójstw. Prędzej, czy później nauczysz się z tym żyć.
- Kto powiedział, że mi to przeszkadza?
- W końcu zacznie.
- To, kogo niby zabiłeś?
- Miriyu, Gwen i Leloo.
Inveth przerwała pracę.
- Nie... Nie wierzę.
- Niespodzianka — zmrużyłem oczy i tym razem ja przekrzywiłem lekko pysk, wystawiając przy tym język.
- Jesteś okropny.
- I tak cię kocham.

Inveth?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template