23 czerwca 2018

Od Nerona CD Shante

- Dziękuję, że o mnie nie zapomniałeś... - szepnęła, a jej oczka powoli się przymykały. Cały dzień podróży, silnych wrażeń dawał o sobie znać. Musiała być niesamowicie wykończona tym wszystkim.
Shante posłała mi delikatny uśmiech, a jej ciężka od zmęczenia główka opadła bezwładnie na moje łapy. Słyszałem cichy, miarowy oddech. Jak długo nie miałem okazji go poczuć? Zawsze był to szybki, płytki wdech i wydech. Shante była w gotowości, by walczyć o swoją przeszłość. Nigdy się nie poddawała, waleczna jak lew. Niepokonana.
Za to ją kocham. Za to, że zawsze postawi na swoim, nikt nie ma nad nią żadnej kontroli. Jest nieokiełznanym światłem, które chce poznać siebie.
Cmoknąłem ją w główkę, a ciężkie powieki same narzuciły sen.
---NASTĘPNEGO DNIA---
Zimny podmuch wiatru otulił moje ciało, powodując natychmiastowe dreszcze. Ziewnąłem, powoli otwierając zaspane oczy. Starałem się jak najszybciej wrócić do rzeczywistości, próbując ogarnąć jakoś dzisiejszy dzień.
- Dzień dobry - uśmiechnąłem się, wzrokiem badając jaskinię w poszukiwaniu Shante.
Małej buntowniczki nie było. Mogłem się tego spodziewać, zbyt długo ją znam, by wiedzieć, że z samego rana nie będzie potrafiła usiedzieć na tyłku.
Rozprostowałem kości, rozciągając przednie i tylne łapki. Otrzepałem się, próbując zrzucić z rozleniwionego ciała resztki snu.
Stwierdziłem, że najlepszym rozwiązaniem będzie poczekanie na Shante, aż wróci z delegacji.
Zalałem herbatę ciepłą, źródlaną wodą i usiadłem na kocu, chwytając w łapę jakąś starą książkę. Na nos nałożyłem okulary, by lepiej widzieć te małe znaczki. Opatuliłem się kocykiem, gdyż dzisiejszy dzień wcale nie zachęcał do wychodzenia na zewnątrz. Chłodny wiatr i nieustannie padający deszcz stwarzały tajemniczą atmosferę, podobną do chwili zabójstwa w mojej książce.

Spokojne czytanko przerwały mi cichutkie, szybkie kroczki. Domyśliłem się, kto mógł bawić się w szpiega. Delikatnie odchyliłem okulary, szukając wzrokiem winowajcy tego hałasu.
Poczułem nagły wzrost ciepła i obejmujące mój kark łapki.
- Dzień dobry! - Shante zaśmiała się cichutko, a jej pyszczek powędrował w stronę mojego policzka. Delikatnie chwyciłem ją za łapę i przyciągnąłem do siebie, tak, że jej małe ciałko wylądowało na mojej książce.
- Witam szpiega - pocałowałem ją, obejmując obie łapki.
- Gdzie powędrowałaś tym razem? - spytałem, opuszczając okulary na nos.

Shante?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template