21 czerwca 2018

Od Runy cd. Hermesa

Szliśmy przez las szukając wody dla watahy. Naprawdę miałam wielkie nieszczęście. Musiałam wypełnić misję z jakimś palącym kretynem. Tak od niego śmierdziało. I jeszcze się ze mnie śmiał, tępy dureń. To że jestem niska, nie znaczy że słaba. Jestem stworzona ze skały. Specjalnie mnie zrobiono, bym chroniła świat. No właśnie, zrobiono. Z magicznej skały która do dziś przetrwała, zrobiono postać wadery, i tchnięto w nią życie. Każdy zna tą historię, teraz jednak to legenda. Nikt nie wie że jestem tym wilkiem. I dobrze, niech myślą że jestem słaba, niech się mnie nie boją, mam dzięki temu przewagę. Myśląc tak nie zauważyłam jak uniosłam wysoko łeb z dumy. Basior widząc to znów powstrzymywał śmiech. Przewróciłam oczami i powiedziałam:
-Zamiast się tak śmiać, rozglądaj się za wodą.
Po tych słowach przyśpieszyłam, by nie być obok basiora. Tak mnie denerwował. Co w tym śmiesznego? No właśnie nic. Tym razem na szczęście się nie zamyśliłam i ominęłam drzewo, na które prawie wpadłam. Warknęłam, ale powstrzymałam się przed rozwaleniem rośliny. Nagle poczułam wielkie gorąco. Spojrzałam w górę, nad nami latał smok. Gdy nas zauważył wylądował i zaczął atakować. Z łatwością omijałam jego ruchy. Hermesowi trochę gorzej szło, co mnie cieszyło. Jak go bestia zje, będzie chociaż spokój. Nagle, smok machnął bardzo szybko ogonem i z taką mocą walnął basiora, że spadł prosto na mnie. Na szczęście nic mi się nie stało. Warknęłam:
-Uważaj jak lecisz.
Odepchnęłam go szybko i skoczyłam na stwora. Z łatwością wspięłam się na jego grzbiet, weszłam na głowę i skoczyłam na skrzydło, z wielką siłą w nie uderzyłam, a ono się przerwało. Wylądowałam na ziemi a smok ryknął i upadł. Uśmiechnęłam się i podeszłam do basiora. Wyglądał na bardzo zdziwionego. Nie mówiąc nic, przeszłam obok niego. Ciekawe czy teraz będzie się śmiał. Gdy tak szłam na przodzie, poczułam zapach. Wiedziałam co to jest. Odwróciłam się by zobaczyć jak daleko jest o de mnie basior. Tylko dziesięć kroków dalej. Skorzystałam z tego i pobiegłam w stronę źródła. Hermes pobiegł za mną. Szybko weszłam na jakieś drzewo, a gdy wilk przechodził pod nim, złamała się gałąź na której siedziałam. W porę się złapałam kory, i zeszłam z rośliny. Zaśmiałam się widząc minę basiora. Był przygnieciony przez ciężką gałąź. Gdy zobaczył że odchodzę zapytał:
-Co Ci...
-Mam Cię dosyć, sama sobie poradzę. Ty mi tylko przeszkadzałeś.- powiedziałam nie dając mu dokończyć.
Odwróciłam się i poszłam w stronę źródła zapachu. Nie potrzebuję do pomocy wilka który ciągle pali. Uśmiechnęłam się i pomyślałam o tej skale. Powinnam ją znaleźć, to część mnie. Ale to potem. Najpierw misja.

Hermes? ;3

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template