24 czerwca 2018

Od Lynn cd. Morrigan

Podlewałam rośliny w swoim ogrodzie, jak i owoce i warzywa. Pszczoły i inne owady latały wokół mnie. Robaczki chodziły po ziemi. Dopiero co tu dotarłam, a o dziwo, dobrze już sobie radziłam jako wilk, może to dzięki Bardowi. Nie wiem, ale się ciesze.
Jak na jesień było bardzo ciepło. Zapomniałam na chwilę o rodzinie i zaczęłam cieszyć się słońcem. Zaczęłam śpiewać moją ulubioną piosenkę. Uwielbiałam ją.



Nie mogłam się powstrzymać i coraz głośniej śpiewałam. Uświadomiłam sobie, że weszły na mnie robaczki i ptaki, a z drzew spoglądały na mnie wiewiórki. Nie przeszkadzało mi to, aż nie wyczułam czyjąś obecność. Spojrzałam za siebie, był to jakiś wilk. Zamarłam ze strachu, miałam wielką tremę. Powoli wycofywałam się na drzewo. Po chwili poczułam, że coś za mną jest. Odwróciłam się, była to duża roślina. Szybko na nią wskoczyłam. Patrzyłam na wilka, gdy sobie poszedł, zeszłam i zaczęłam znów podlewać. Tym razem w ciszy. Nagle usłyszałam za sobą głosy:
- Nie powinnaś się tak wstydzić, pięknie śpiewasz.- był to Bard.
- Nie śpiewam ani trochę ładnie.
- Przestań tak mówić! Jak mówię, że pięknie, to znaczy, że pięknie!
Otarł się o moją łapę. Był to mój koci towarzysz, on jedynie znał moją tajemnicę. Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam:
-Pójdę zanieść tę roślinę alfie. Pomoże jej.
Kocur pokiwał głową, a ja poszłam w stronę obozu. Na szczęście nie napotkałam żadnego wilka z watahy. Przeszłam niezauważona do alfy i dałam jej leczniczą roślinę. Ona podziękowała i zjadła ją. Ja szybko wyszłam i weszłam w najbliższe krzaki. Zaczęłam patrzeć, jak ptaszki wokół mnie latają. Było cudownie, moje marzenie zostanie magicznym wilkiem, zostało spełnione. No... Tak w części. Bo chciałam tu wylądować z rodziną, z mamą, tatą, siostrą. Tak mi ich brakowało. Nagle usłyszałam czyiś głos, taki piękny. Poszłam w jego stronę, ucichł. Wyszłam z krzaków i zobaczyłam waderę. Patrzyłam na nią, w końcu powiedziałam:
- Hej.
- Hej.
- Co tu robisz tak sama? Słyszałam, jak śpiewasz.
- Naprawdę?
- Tak. Ale nie podsłuchiwałam, po prostu szłam sobie ścieżką...
- Nie musisz się tłumaczyć, wiem, że nie podsłuchiwałaś.- uśmiechnęła się lekko.
- Może się przejdziemy?- nie wiem, czemu o to zapytałam. Nie znałam jej, ale wydawała się miła.
- Emm...
- Jak nie chcesz nie zmu...
Wadera próbowała do mnie podejść, ale się wahała. Czy ma problemy z łapą? Jeśli tak, potrzebuję pomocy. Podeszłam do niej szybko, pomogłam utrzymać równowagę i zapytałam:
- Chodź, zaprowadzę Cię do mojego domu.
- Nie trzeba, nic mi nie jest.
- Musi coś się dziać. Coś zrobiłaś sobie w łapy?- wadera wyglądała na zakłopotaną, więc zmieniłam temat, ale i tak prowadziłam ją do domu- Jestem Do... To znaczy Lynn, a ty?
- Morrigan.
Pokiwałam głową i się uśmiechnęłam.
Gdy doszłyśmy do domu, Bard już do nas podszedł i zapytał:
- Co ona tu robi?- nie wydawał się zbyt zadowolony.
- Morrigan potrzebuję pomocy...
- Nie potrzebuję.- uśmiechnęła się, by pokazać, że nic nie jest, ale znałam tę minę. Ja też taką robiłam, gdy nie chciałam martwić mamy.

Morrigan?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template