- Dobra ciołku. Skoro ci zależy, może być Coco - odwróciłam się
- No weź się zdecyduj
- Mów mi jak chcesz, teraz i tak mam to gdzieś
- Weź nie strzelaj focha - Harbinger trącił mnie
- Nie strzelam...- uśmiechnęłam się - Idźmy dalej
Zwiedzaliśmy centrum. Ja niestety dalej się czułam nieswojo. Przyglądałam się starym kamieniczkom. Praktycznie w każdej były pogaszone światła. Nie dziwiło mnie to, gdyż było już dosyć późno. Na chwilę nastała ciemność, lecz później mrok rozjaśniły lampy, a bardziej latarnie. Każda była czarna i otoczona kamiennym murkiem.
- Harbiś, która godzina?
- Nie wiem. Nie mam zegarka-odpowiedział
- A jest gdzieś?
- Co?
- No zegar!- warknęłam poirytowana- A nie, dobra, nie ważne. Tam na wieży wisi jakiś. Jest...23.24
- Dość późno- dodał basior
Niebo dawno przybrało czarne barwy.
- Wielki wóz! Widzisz?- zapytałam Harbingera wskazując łapą gwiazdy
- Tutaj mały wóz... - dodałam
- Pięć odległości dalej jest gwiazda polarna - uśmiechnęłam się do basiora.
Ten milczał
- Zanim wyszłam na powierzchnię, zawsze przyglądałam się gwiazdom. Każdego wieczoru. A ty, miałeś kiedyś coś takiego? - wbiłam spojrzenie w oczy basiora. Harbinger spojrzał na mnie, po czym uniósł łeb i wgapił się w niebo. Co chwilę kręcił łbem, i tupał łapą. Nie wiem co miało to znaczyć, ale się nie chciałam wtrącać, więc dalej milczałam.
- Miałeś? - przerwałam ciszę
HG?