– Możesz sobie dumać i dumać, zastanawiając się, które faktycznie jest ładniejsze, ale koniec końców, oba są takie same. Dla jednego to lśniąca czerwień będzie czymś majestatycznym, dla drugiego wyblakły amazonit, więc wybór tego jedynego zależy od indywidualnych preferencji, jednak gdy tak już dłużej pomyślisz... Dlaczego by ich nie porównać na tej samej płaszczyźnie, gdzie mogą wykazać się tą samą właściwością? Twoje oczy są jednakowo śliczne, do momentu, w którym stwierdzisz, że lewe lub prawe jest ładniejsze, bo... jest lewe lub prawe. U mnie możesz je postawić na równi, kiedy uznasz, że jednakowo widać w nich odczuwane przeze mnie emocje. Cóż, nie mieliśmy tyle razem do czynienia, żebyś mogła to ot tak stwierdzić, ale jestem przekonany, że zrozumiesz. Wyglądasz na bystrą wilczycę, hah.
Zamerdał swoim ogonem, oczekując jakiejkolwiek reakcji ze strony Fasoli. Prawdopodobnie jeszcze się zastanawiała nad sensem słów Ethereala, a może już próbowała zniszczyć jego mniej bądź bardziej celny światopogląd w kwestii jednakowości cyntiuszowych ślepi. Chcąc upewnić ją w swoim przekonaniu, Cynek postanowił jeszcze co nieco dopowiedzieć:
– Iskierka szaleństwa tli się jednakowo w obu oczach, podobnie jest z iskierką radości. Nutka niepokoju bądź smutku objawia się identycznie w lewym i w prawym. Jestem tego pewny, ponieważ... tak.
– Rozumiem – odparła, jednak Etesiowi wydało się to mało wiarygodne.
– Jeśli tak uważasz, niech będzie. – Przybliżył się do niej. – W takim razie, opowiedz mi, dlaczego uważasz je za piękne na swój sposób. Co ty w nich widzisz?
Fasola?