– Odprowadzę cię. Gdzie Idziesz?
– Do siebie. – No. W końcu odzyskałam mowę i kontakt z mózgiem. Dziwi mnie czasem moje zachowanie, a raczej jego brak. Odkąd pamiętam, gdy skupiałam na czymś całą swoją uwagę, to zapominałam o świecie i nic się wtedy nie liczyło. Miało to swoje plusy i minusy, ale teraz, gdy jestem dorosła, coraz częściej zaczyna mi to przeszkadzać. Powinnam być poważna, a takie wybryki w ogóle nie pomagają.
– Hej, uważaj. – Głos basiora kolejny raz wyrwał mnie z rozmyślań. Na szczęście oprzytomniałam w porę i ominęłam przeszkodę, która czekała na taką ofiarę, jak ja.
– Wybacz, jestem dziś lekko roztargniona.
– Lekko to mało powiedziane – parsknął. Nie było to złośliwe, nie było też grzeczne. Od taka przyjacielska uwaga.
– Co do napisania własnej książki, ciekawa propozycja, ale chyba nie odważę się na to, jeszcze nie teraz. Czuję się za młoda, aby dzielić się ze światem swoją wiedzą, a raczej jej brakiem – uśmiechnęłam się.
– Myślę, że czasem warto spojrzeć na świat obcymi, młodymi oczami.
– Może...
Urwałam, nie wiedząc, co dalej. Szliśmy przed siebie zatopieni we własnych myślach. Nic nie mogłam poradzić na to, że cały mój organizm skupiał się na skanowaniu Ethereala. Był uroczym, białym, puszystym misiem i gdyby nie sterczące, wilcze uszy i czarne blizny, serio mógłby robić za przybraną mamę dla niedźwiedzi. I te oczy. Z jednej strony groźne, z dzikim błyskiem, ale kiedy patrzyłam w nie dłużej, dostrzegałam wewnętrzny spokój.
– Mam coś na pysku? – zapytał zdezorientowany.
– Nie, ja po prostu... Oglądałam twoje oczy – odpowiedziałam lekko speszona. Boże, dlaczego w głowie ten tekst brzmiał nawet znośnie, a na żywo ocieka kiczem? Coś mi podpowiadało, że poziom kompromitacji w dzisiejszym dniu przekroczył normę.
– Wiesz, lubię, kiedy inni się mną zachwycają, ale nie chcę ponosić odpowiedzialności za ich zdrowie, a ty jesteś dziś wyjątkowo nieuważna. Może zrobimy przerwę?
– Jasne – mruknęłam posępnie. Ethe chyba to zauważył, bo przez jego radosny pysk przewinął się cień zmartwienia.
– Noo, to które oko mam według ciebie ładniejsze? – wyprostował się i popatrzył na mnie dumnie.
Czerwony był dla mnie poniekąd kolorem zwycięstwa, radości, życia, ale to zieleń, czy też błękit działał na mnie uspokajająco. W oczach Ethereala za jednym razem można było zobaczyć tyle emocji, że nie sposób opisać, które z nich było piękniejsze.
– To kwestia sporna, oba są piękne na swój sposób.
– Spory można rozwiązywać poprzez komprimis.
– Myślę, że w tym wypadku nie będzie kompromisu, chyba, że masz jakiś pomysł?
Ethe? Cóż mogę powiedzieć, pierwsze wcielenie w Fasolę od trzech miesięcy. Nie jest idealnie, ale ideały nie istnieją.