25 czerwca 2019

HG cd. Pain

– Tak – odpowiedziałem, chociaż bardzo żałowałem tych słów.
– A możemy się tam udać?
– Tak, ale weźmiemy jeszcze kogoś, liczę, że to nie będzie problemem? – zapytałem, ale nie oczekiwałem odpowiedzi, bo i tak bym wziął swojego małego ognika.
– Oczywiście, że nie, im nas więcej, tym weselej – powiedział z przejęciem.
– W takim razie jutro z samego rana, przed wschodem słońca. Będziemy czekać przy ujściu rzeki, tylko nie zaśpij.
Basior uśmiechnął się wdzięcznie i skinął głową, zrobiłem to samo, a następnie go wyminąłem i poszedłem w swoją stronę.

***

Wiosenne słońce radośnie tańczyło z zielonymi listkami tropikalnych drzew, które porastały większość zachodniej granicy centrum. Mimo że zbliżał się zmierzch, wataha tętniła życiem, jak nigdy. Po raz pierwszy od dawna widziałem, roześmiane pyski, co chwilę ktoś wybuchał śmiechem, brakowało mi widoku tylko jednej roześmianej twarzy, gdzie była Inveth? Szukałem jej od kilku godzin, nie sprawdzałem jedynie swojej jaskini, ale były marne szanse na to, że ją tam zastanę. Mimo wszystko musiałem sprawdzić. Zapadł zmrok, gdy dotarłem do swojej groty. Już przy wejściu zauważyłem znaki, które zwiastowały to, że podziemie tego dnia gościło minimum jednego wilka. Miałem cichą nadzieję, że to będzie mój wilk. Po cichu zszedłem w dół, nie miałem zamiaru nikogo straszyć, ale ostrożność była wskazana.
– Inveth – odezwałem się, gdy wkroczyłem do wielkiej sali. Niestety odpowiedziała mi tylko cisza. Zero oznak jakiegokolwiek życia. – Innie!
Z głębi jaskini wydobył się cichy warkot. Podszedłem do czarnej kulki, która leżała na środku pomieszczenia i mruczała coś przez sen. Mały wysłannik piekieł spał sobie smacznie w moim domu, a mimo to nie miałem serca jej budzić. Sam ledwo co stałem na łapach, więc położyłem się tu obok niej i wtuliłem głowę w jej puszyste, czarne futerko.

***

– Więc moja droga, zechcesz mi towarzyszyć w tej podróży życia? – zapytałem córkę, podczas gdy ta pałaszowała małego królika.
– A mam jakiś wybór?
– Masz, ale oferuję ci odwiedzenie grobu matki i rodzeństwa, a to propozycje nie do odrzucenia – prawie się zakrztusiła, gdy to usłyszała, ale potulnie skinęła głową. 
– Idziemy tylko we dwójkę? 
– Nie słońce, będzie jeszcze Pain, który chce zobaczyć wielkie smoki. Bądź grzeczna – poprosiłem z udawanym tonem przejęcia w głosie. In najpierw się skrzywiła, ale zaraz potem na swój pysk przywołała jeden ze swoich słynnych uśmiechów.
– Aj Aj kapitanie.
– Uwielbiam cię – mruknąłem.
Przez resztę drogi nawzajem sobie dokuczaliśmy, nawet nie zauważyłem, kiedy przekroczyliśmy granicę, a kawałek po niej spotkaliśmy Paina. Basior stał i notował coś w swoim magicznym dzienniku. Zdecydowanie pasował do krajobrazu, który się za nim malował. Poranna mgła, przypominająca jego oczy unosiła się nad wysokimi trawami łąki, na której jeszcze niedawno prawdopodobnie pasły się sarny. Sam wilk wyglądał jak stworzenie nie z tej planety i mimo wielu równie dziwnych zwierząt i wilków on sam wyróżniał się na ich tle.
– Cześć, wybacz nam, że się spóźniliśmy, ale In musiała coś zjeść przed tak długą podróżą.
– Nic nie szkodzi, ale mogliśmy równie dobrze upolować coś po drodze.
– Nie mogliśmy, bo na śniadanie jem tylko białe króliki, a w tej części świata takich nie ma – wtrąciła się czerwonooka.
– Jak uważasz – odpowiedział jej Pain. – Idziemy?
Oboje spojrzeli na mnie, najwyraźniej to ja miałem prowadzić. Z niedowierzaniem pokręciłem głową i ruszyłem w stronę lasu świerkowego.
– HG? Mogę zadać ci kolejne pytanie? – zapytał basior.
– Jasne, czemu nie.
– Ile miałeś wader?
Ał. To było zbyt bezpośrednie, a obok była Inveth, która albo udawała, albo na serio nie słyszała, o co wilk właśnie zapytał.
– Osiem oficjalnych – odpowiedziałem jak poparzony.
– Zaszalałeś tatku, dobrze, że dodałeś to o oficjalnych, bo bym nie uwierzyła.
– Ja też – przytaknął jej Pain, a następnie oboje wybuchnęli śmiechem.

Pain?
Wydaje się lekko nieskładne, ale tak jakoś nie umiałam zebrać tego w całość, chociaż miałam pomysł, jak to zrobić. xD Liczę, że do przeżycia. <3


Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template