2 lutego 2019

Od Laufeya Quest #8 (zawód)

Obudziłem się jak zwykle przed zachodem słońca, podlałem rośliny w szklarniach i porozmawiałem chwilę z moimi sowimi przyjaciółmi. Lucky rozpoczął etap hibernacji i zasnął w swoim mini wulkanie. Postanowiłem udać się poszukać Laz-deus*, w jednej z tutejszych jaskiń. Laz-deus to magiczna roślina o właściwościach leczniczych i wzmacniających wydajność organizmu. Jest mi potrzebna do zrobienia kilku eliksirów, a na tych terenach ma idealne warunki wzrostu…
Zabrałem kilka fiolek z wodą i schowałem je do kryształu. Wyszedłem z mojej groty i ze spokojem ruszyłem w kierunku Lasu Phoenix’a. po drodze mijałem wiele pięknych roślin, o nietypowych zdolnościach. Niestety oprócz wyglądu nic nie dawały, a każda z nich zaczyna i kończy swój żywot równo z nocą. Ta noc była spokojniejsza niż poprzednie. Na niebie nie było żadnej chmurki, wiatr był ledwo wyczuwalny, a księżyc był w nowiu. Drzew powoli przybywało, gdzieniegdzie słychać było pohukiwania sów lub piski phoenix’ów. Jedno z tych cudownych, ognistych istot latało nad moją głową do póki nie dotarłem do ognistych źródeł. Wszedłem w tunel i powoli schodziłem coraz niżej. Musze się przyznać, że byłem już  tej jaskini. Doskonale wiedziałem, ze to czego szukałem powinno znajdować się w największej części jaskini. Gdy dotarłem na miejsce okazało się, że ktoś mnie ubiegł. Ku mojemu zdziwieniu na ziemi znalazłem odciski stóp człowieka.
- Niemożliwe. Przecież ludzie nie wiedzą nic o roślinach magicznych. Nie wierzą nawet w istnienie magii. - Powiedziałem sam do siebie. Nagle moim oczom ukazało się niesamowite nasionko. Było wielkości mojej łapy. Z pozoru wyglądało jak ogromna truskawka, ale było białe w czarne łaty. Na samym czubku znajdowała się para  małych rogów.
Długo nie myślałem. Zabrałem nieznajome mi nasionko i ruszyłem do domu. Muszę zorganizować mu kilka rzeczy. Nie wiem, czy przeżyje w moich szklarniach.  Gdy tylko dotarłem do mojej groty szukałem jakiejś doniczki. Starannie przygotowałem glebę i zasadziłem nasionko. Podlałem delikatnie wodą i przygotowałem dwa specjalne wkraplacze. Jeden zawierał wodę, a drugi specjalną mieszankę odżywczą z minerałami i witaminami. Postawiłem doniczkę obok wejścia do groty i przygotowałem notes. Zapisałem osiągnięcia i udałem się na kolację. Następnie wróciłem i poszedłem spać.

*KOLEJNEGO DNIA*

Obudziłem się tym razem wcześniej. Dużo wcześniej, bo była ledwie szesnasta. Dla mnie to troszkę po północy.  Spojrzałem na roślinkę, w doniczce. Puściła pierwsze pędy. Szybko ją zmierzyłem i opisałem obserwację w notesie. Zrobiłem jej szkic i dodałem odżywkę oraz wodę. Potem znowu spróbowałem spać. Tym razem jednak obudziłem się o odpowiedniej porze. Podlałem roślinność w szklarniach i znowu zauważyłem postęp u owej roślinki w doniczce. Pojawił się dziwny pąk, a może kwiat(?) Przypominał nieco muchołówkę, tylko miał bardziej kształt krowiej głowy. Obecnie był niewielki i chyba spał. Miał jakieś piętnaście cm wzrostu. Tym razem odżywka została nie ruszona. *Dziwne* pomyślałem i poszedłem do biblioteki poszukać czegoś o tej roślinie. Nic  nie znalazłem. Ta informacja po części mnie zadowalała, bo mogłem odkryć nowy gatunek, a z drugiej strony zasmucała. Prawdo podobnie człowiek odkrył tą roślinę. Siedziałem i nic nie robiłem. W końcu przysnąłem na plaży. Obudziłem się tuż po wschodzie słońca. Opłukałem się w morzu, zjadłem rybę i wróciłem do groty. Gdy wchodziłem zastałem szokujący widok.
- TY JESZ MYSZ! - zawołałem, a roślinka jakby na mnie spojrzała i połknęła zdobycz. Pod jej brodą pojawiły się małe dymiona.
- Ty zjadłaś mysz - powiedziałem nieco ciszej i zapisałem to w notesie, który przeniosłem na drugi koniec groty, aby przypadkiem nie został zjedzony. Roślinka miała już około pół metra i trzeba by ją przenieść w inne, nieco wyższe miejsce. Ostrożnie do niej podszedłem i owinąłem doniczkę w jakąś chustę. Stworzyłem lodową skrzynkę i wsadziłem do niej pakunek.
- Trzeba Cie jakoś nazwać…  Krówka? – spytałem rośliny, która chyba patrzyła na mnie z politowaniem. Nie miała oczu, ale dziwnie przechyliła głowę.
- To jak inaczej? - spytałem i powoli zjechałem ze skrzynką na plażę.
- Muuuuuu! - odezwała się roślina
- Wybacz ale nie znam krowiego… może Krowo-kwiat? Wiesz krowa i kwiat - tym razem roślina nie zareagowała w ogóle.
- Czyli Krowo-kwiat – podsumowałem i rozglądałem się za odpowiednio wysoką grotą. Krowo-kwiat był ode mnie szybszy i zwrócił swoją głowę w kierunku niewielkiego otworu w połowie drogi do mojej groty.
- Mu – trącił mnie lekko i pokazał swoje znalezisko. Zabrałem skrzynkę i ruszyłem powrotem na górę. Tym razem jednak zatrzymałem się przed wskazanym punktem. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu grota była wysoka na około dwa metry, a p w pewnym miejscu dodatkową się obniżała o półtorej miejsca.  Ostrożnie wprowadziłem Krowo-kwiat. Zostawiłem go na chwilę i pobiegłem po Ziemię. Dużo ziemi. Przyniosłem ponad dwadzieścia kilogramów tego surowca. Starannie przygotowałem glebę. Usypałem ją w najgłębszym miejscu jaskini i stworzyłem tam lodową bryłę aby w trakcie topnienia nawadniała teren. Przysypałem lód i usypałem jeszcze trochę ziemi. Ostrożnie pozbyłem się doniczki z Krowo-kwiatu i położyłem roślinę pod najwyższym punktem jaskini. Przysypałem starannie aby się nie wywróciła i lekko przyklepałem glebę. Poszedłem do mojej groty i poszukałem narożników z drewna. Kładzie się je przy krawędziach usypanego terenu i wbija w skałę, aby ziemia nie roznosiła się po całym pomieszczeniu. Poszedłem jeszcze złowić ryby do wiadra i zaniosłem je do kwiatu. Może je zje?. Nadszedł zachód słońca, a ja udałem się na spoczynek. To dziwne, ale chyba przywiązałem się do tej rośliny i specjalnie zmieniam tryb życia na pół nocny, pół dzienny…

*KOLEJNY DZIEŃ- POŁUDNIE*

Z bólem stwierdziłem, że muszę opowiedzieć o Krowo-kwiecie Alfie i Becie. Zrobiłem kopię notatek i powoli zmierzałem do Centrum. Zobaczyłem Nathing i Ariova. Nieśmiało podszedłem do rozmawiających wilków.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Mam niesamowite odkrycie, a konkretnie roślinę. – podałem im notatki i czekałem, wpatrując się w ziemię. Nie ośmieliłem się podnieść wzroku.
- To faktycznie niesamowite odkrycie. Dobrze, że nam o tym mówisz. – Odpowiedział Ariov
- Jako, że jesteś ogrodnikiem zostawiamy Krowo-kwiat pod twoją opieką. Przekaż te informacje bibliotekarzowi i donoś nam o postępach tej rośliny. – powiedziała Nathing
Grzecznie się pożegnałem i udałem do biblioteki. Przekazałem notatki i udałem się do domu. Do mojego Krowo-kwiatu i szklarni.

*Laz-deus – Łza bogów

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template