9 lutego 2019

Od Naurell cd. Elladora


Bagna — wilcze bezludzie, do którego wybierali się jedynie alchemicy, zielarze, zoolodzy i niekiedy medycy, by odszukać rzadkie ziele bądź też istnienie, bakterię, którego na większości terenach Watahy Smoczego Ostrza nie sposób było znaleźć. W tymże celu wybrała się również wadera o szaro-fioletowym futrze, którego posiadaczka zaciekle poszukiwała niepospolitego zioła, którego potrzebowała do wyważenia wywaru leczniczego, do którego jego właściwości były niezbędne. Lubczyk, gdyż tak ziele to się zwało, ceniony był przede wszystkim ze względu na przypisywane mu „magiczne działanie”, albowiem roślina ta skutecznie niwelowała liczne dolegliwości zdrowotne, których w ostatnim czasie organizm Naurell wycierpiał bardzo wiele. Pech chciał, aby akurat tamtejszego dnia jej zapasy lubczyku wyczerpały się do zaledwie kilku zeschniętych listków, które były zupełnie bez wartości, a jeśli już, to jedynie do zaparzenia herbaty, lecz tylko dla dodania szczypty smaku.
Po długotrwałej wędrówce wilczyca o jasnozielonych, wręcz w kolorze miąższu limonki, ach, świeżej, soczystej trawy o poranku tęczówkach, dotarła na podmokłe pola wysokich, mierzących sobie do trzech metrów, rozłożystych traw i źdźbeł, które zdawały się mieć oczy, którymi obserwowały osobę Naurell, co tylko bardziej wzbudzało w niej niepewność co do przebywania na tym terenie. Powiadają ponoć, że tereny te są zdradliwe, a niekiedy wilki, które przez zdecydowanie za długi czas przebywają na nich, opuszczają je obłąkane, twierdząc, iż coś je obserwuje.
W końcu odnalazła wzrokiem niewielki krzaczek, o ile można było nazwać tak roślinę zwaną lubczykiem, do którego poczęła się zbliżać, krok po kroku, prędko stawiając swoje łapy, by przypadkiem niepewność nie wciągnęła ją swym błotnistym obliczem w wodnisty brud. Kiedy jednak dotarła na miejsce, okazało się, iż lubczyk został zerwany, a ów osoba, która miała czelność zrobić to przed wilczycą, właśnie odwróciła się w przeciwną stronę i miała zamiar odejść. Naurell jednak nie miała tego samego celu.
– Przepraszam bardzo! – odezwała się z pretensją w głosie wilczyca, której widocznie wilk naprzeciw niej nie wyczuł. Ze zirytowanym wyrazem twarzy zlustrowała ów osobnika z góry do dołu, unosząc jedną brew.
– Tak? – Wilk powstał z miejsca swojego dotychczasowego pobytu, odwracając się w stronę wilczycy. – W czym mogę panience pomóc? – Ukłonił się, na co Naurell zareagowała cichym prychnięciem i wywróciła oczami. Bardzo nie lubiła takiego zachowania, jednak nie zaczęła gaworzyć ze względu na to, iż był to gest grzecznościowy ze strony basiora, aczkolwiek w dalszym ciągu nie spodobała jej się ów postawa.
– Możesz mi pomóc, oddając tę roślinkę – odparła niezbyt przyjaźnie, posyłając wilkowi ironiczny uśmiech, który widniał na jej twarzy zaledwie kilka sekund. Ten zaś widząc nieuprzejmą reakcję Naurell, zdjął z twarzy życzliwy uśmiech i westchnął cicho, czego na jego szczęście wilczycy niedane było usłyszeć.
– Wybacz, ale muszę ci odmówić. To jedyny okaz na najbliższym obszarze, a nie będę szukać nowego lubczyku, tylko dlatego, że jakaś obca wadera nakazuje mi go sobie oddać ot tak. – odpowiedział z przekonaniem i w pewnym sensie pewnością siebie w głosie, a Naurell zawarczała po cichu, co nie umknęło uwadze nieznanego jej wilka.
– Słuchaj, nie mam zamiaru się kłócić z tobą o najzwyklejszą w świecie roślinę, a więc bądź tak uprzejmy i ustąp kobiecie – odparła, przybierając na twarz przesłodzony uśmiech. – Poza tym, do czego miałaby ci być potrzebna ta roślina? – Spojrzała na niego z typową dla niej miną, która wyrażała ironię, sarkazm i nieustępliwość jednocześnie. W tamtym momencie Ellador już wiedział, czego mógł się spodziewać do Naurell, a na pewno tego, że wadera tak łatwo nie odpuści.
– Zgaduję, że do tego samego, co tobie. – Wyprostował się i zmierzył Naurell wyższym spojrzeniem, mimo iż sama należała do wysokich wilków. Bardzo nie lubiła, gdy ktoś wyższy kwestionował jej wzrost, zresztą jak większość płci pięknej na tym świecie z zadziornym charakterem, którego posiadaczką była również owa wadera. – Ale jako, iż ja byłem tu pierwszy, znalezisko należy się mnie – dodał, posyłając waderze zwycięski uśmieszek, który porządnie zadziałał drażniąco na jej nerwy. – A więc?
Wadera w dalszym ciągu nie miała zamiaru odpuścić. Lubczyk był jej potrzebny, niefortunnie tak samo, jak basiorowi, jednak nie chciała się poddawać; nie leżało to w jej naturze. Zamiast negocjować dalej, przyjrzała się pyskowi ów wilka, utrzymując z nim niepewny kontakt wzrokowy, aż w końcu znienacka zerwała roślinę i trzymając ją w pysku, pędem odwróciła się i truchcikiem pobiegła w swoją stronę, nie zważając na zdziwioną minę wilka.
– Hej, wracaj tu! – zawołał za nią, lecz Naurell uśmiechnęła się do siebie jedynie i machnęła krótką kitą, śmiejąc się pod nosem zwycięsko. Nawet nie podejrzewała, że basior również należał do wilków upartych i miał w zamiarze odebrać jej to, co odnalazł jako pierwszy.

Elladorze?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template