18 lutego 2019

Od Ethereala do Kalisty

Z relacji matki spodziewał się czegoś więcej po tej sforze, tymczasem była ona zwykłą, prostą watahą o niezbyt skomplikowanej hierarchii i mało rygorystycznych zasadach. Prawdę mówiąc, Ethereal czuje się równie samotny co w poprzednim stadzie. Niby byli wilczą wspólnotą, ale w rzeczywistości wszyscy byli znajomi jedynie z widzenia lub słyszenia. Jedyną, kluczową różnicą było zapewnienie bezpieczeństwa członkom społeczności, cokolwiek miałoby to znaczyć. Cóż, może czuć się odpowiedzialny za tę obietnicę, w końcu był strażnikiem. Co z tego, że często robił sobie drzemki podczas pracy? Każdemu się zdarzy, a korona nikomu z główki nie spadnie przez te parę minut. Jak jeden zaśnie, to drugi czuwa, spokojnie. Nie ma, o co się martwić! Chyba.
Dziś dostał wolne. Powiedzieli, że powinien odpocząć, bo przez ostatnie dni tak mocno się starał i należy mu się chwila wytchnienia. Początkowo odmawiał, w końcu nie był na tyle przemęczony wypatrywaniem zagrożeń, żeby zrobić sobie ekstra krótki urlop. Nie rozumiał pobudek swoich kolegów i koleżanek „z pracy”, ale postanowił im ustąpić i udał się na swoje własne, samotne świętowanie. Ostatnio wypalił się z pomysłów na samotne eskapady. Natchnienie nadchodzi przy spotkaniu drugiego wilka, kiedy to ma się do kogo pysk otworzyć. Popisywanie się też wchodziło w grę, poniekąd to dobry sposób na pokazywanie swoich zalet, prawda? No, chyba że ktoś przesadza i robi to nie tak, jak się powinno to robić.
Mruczał coś pod nosem, klnąc, jak bardzo nie ma planów, co do obecnego dnia. Wszyscy jak na złość byli zajęci lub po prostu nie mieli ochoty na wieczorek zapoznawczy z młodym Cynthiuszem. Nie miał im tego za złe, wcale się im nie dziwił. Gdyby miał do wyboru fascynujące zajęcie związane z jego pasją, a losowego basiora, któremu zdarza się podnosić ciśnienie innym do niebezpiecznego stopnia... Nie zawahałby się ani na sekundę. Trzeba myśleć przede wszystkim o sobie, dopiero później o rodzinie, bliskich i znajomych. Życie jest za krótkie, żeby je marnować.
Z rozmyślań w to piękne, jesienne popołudnie wyrwał go czyiś śliczny głos, a właściwie – czyjeś śliczne nucenie piosenki, którą o dziwo znał. Przyjemny dla ucha dźwięk wprawił go w dobry nastrój i wzięło go na wspominki. To brzmienie pamiętał bardzo dobrze. Nie ma szans, by kiedykolwiek je zapomniał, w końcu matka śpiewała mu to praktycznie codziennie. Zanim się obejrzał, zaczął nucić to razem z nieznajomą waderą. Tak, to chyba była wadera.
Opamiętał się. Zamknąwszy swój pysk, z jego gardła nie wydobył się już żaden dźwięk, a solowy koncert wilczej koleżanki już nie był zagrożony przez Cynka. Był jednak zbyt zaintrygowany personą, która nuciła jego piosenkę z wczesnego dzieciństwa i podążając za odgłosem, natrafił na szarą waderę. Była zbyt przejęta swoimi papierami, dlatego nie zwróciła na basiora większej uwagi, ba, nawet nie zauważyła jego obecności. Kontynuując porządki w swoich archiwach, jej nucenie przemieniało się w śpiew.
– Ładny głos i ładna piosenka.
Nie miał ochoty już dłużej biernie się przysłuchiwać i postanowił nieco zapoznać się z wilczycą, która po usłyszeniu jego słów, obróciła się i spojrzała z szeroko otwartymi oczami. Była lekko zawstydzona, że ktoś ją przyłapał na nieprofesjonalnym śpiewaniu. Posłał jej uśmiech, tym razem był on pozbawiony tej jego naturalnej dzikości. Zwykły, ciepły uśmiech, ten, który odziedziczył po matce.
– Nazywam się Cynthiusz – powiedział, jednak po chwili potrząsnął łbem. – Przepraszam, ta piosenka za bardzo kojarzy mi się z tym przezwiskiem.
– Jesteś Ethereal, prawda? – Chociaż jej wypowiedź była pytaniem, bliżej było jej do stwierdzenia, tak jakby miała stuprocentową pewność, z kim rozmawia. – Nie pytaj, skąd wiem. – Lekko się zaśmiała. – Co cię do mnie sprowadza?
– Usłyszałem twoją piosenkę. Spodobała mi się, więc postanowiłem zbadać jej źródło... Więc jestem!
– Dlaczego ci się spodobała? Nie jestem dobrą wokalistką.
Pokręcił głową, zapewniając waderę, że naprawdę uważa, iż ma wspaniały głos, wręcz idealny do tej piosnki. Postanowił również odpowiedzieć na jej pytania, zdradzając co nieco o swoim dzieciństwie. Szczenięce lata, ach, to było coś!
– Moja matka bardzo często to nuciła i śpiewała...
– Twoja matka to nie jest przypadkiem Cynthia? – Przekręciła łbem, oczekując jego odpowiedzi.
– A i owszem. Znasz ją?

Kalista?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template