3 maja 2015

Od Seven CD. Jax'a

Spałam snem długim i głębokim. Przez całą noc nic nie było wstanie mnie obudzić. Aż do świtu. Ze ślimaczą szybkością otworzyłam powieki, najpierw jedna, za nią druga. Przeciągnęłam się na granitowej skale, ziewając raz po raz. Nie chciało mi się w ogóle ruszać, chciałam zostać tu tak jak leżę i nie ruszać się jeszcze co najmniej przez godzinę, ale słońce najwyraźniej miało inne zdanie. Jego wiosenne promyczki muskały dokuczliwe mój policzek nie dając mi zasnąć. Chcąc nie chcąc, w końcu zmusiłam się do wstania z granitu i zwiedzania jaskini. Wszystko zalewało światło poranka. Jaskinia może i nie różniła się jakoś znacząco od pozostałych, ale trzeba było przyznać. Była w pewnym sensie przytulna. Nie miała różowych kokardek na ścianach, dywaniku, czy chociaż kominka. Po prostu była ładniutka. 
Zakręciłam się po pokoju, szukając wyjścia. I wtedy przypomniałam sobie o burzy, Jax'e , i całej reszcie. Stanęłam w półkroku. Tylko gdzie on teraz był...
I wtedy kątem oka, zauważyłam białego basiora, stojącego w wyjściu, a cień jego skrzydeł zabarwił światło na czerwono. Odwróciłam się na pięcie. 
- To co, idziemy? - Zapytał z uśmiechem na ustach. Wygląda na to że w stał o wiele wcześniej, niż ja. 
Przypomniałam sobie o dość niejasnej, nocnej rozmowie, gdzie Jax obiecał zaprowadzić mnie do alfy. Oprzytomniałam i wyrwałam się z głębokiego zamyślenia.
- T-tak. - Jęknęłam wciąż nie do końca przytomna. - Jasne.
Podbiegłam do Jax'a, cierpliwie czekającego przy wejściu do jaskini

Jax?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template