Śnieg leżał jeszcze gdzieniegdzie, w postaci mokrych placków, zmieniających się powoli w wodę. Powietrze było świeże, przyjemnie wypełniało moje płuca przy każdym wdechu. Bardzo lubiłam poranki. Czułam, jak wypełnia mnie energia. Wiosnę również darzyłam sympatią. Dni stawały się dłuższe, więc dłużej miałam energię.
Otulona w jeden z koców mamy, obserwowałam wschód słońca. Tylko nieliczni wstawali o tak wczesnej porze, więc trwałam w ciszy, popijając zieloną herbatę.
Usłyszałam w oddali spokojne, wolne kroki. Spojrzałam w stronę, z której dochodził dźwięk. Ciemny wilk odcinał się na tle białego puchu i trawy.
- Cześć Airov. - powiedziałam cicho, nie chcą robić niepotrzebnego hałasu.
Basior uśmiechnął się do mnie.
- Nie śpisz już? - zapytał, siadając obok mnie.
- Nie umiem spać, gdy wstaje dzień - uśmiechnęłam się - W końcu jestem wilkiem dnia, pamiętasz?
Skinął lekko głową, błądząc wzrokiem gdzieś za horyzont. Wschodzące słońce oświetlało wszystko wokoło smugami złotego światła. Odbijało się w śniegu, który błyszczał, rażąc w oczy. Pierwsze krokusy rozwijały swoje kielichy pod wpływem światła. Gdzieś w oddali śpiewały ptaki, budząc zaspany świat do codziennej rutyny.
- Niedługo będziemy dorośli, Airov. To tylko kwestia kilku tygodni. - spojrzałam na niego, szukając pocieszenia w czerwieni jego oka - Myślisz, że do tego czasu znajdziemy miejsce, gdzie zamieszkamy?
- Na pewno kiedyś znajdziemy. - dodał mi otuchy, przytulając jedną łapą.
- I wtedy będę mogła mieć przed jaskinią drzewo wiśni. A po drodze może znajdziemy dolinę jednorożców. Zawsze chciałam zobaczyć jednorożca...
- Cześć Airov. - powiedziałam cicho, nie chcą robić niepotrzebnego hałasu.
Basior uśmiechnął się do mnie.
- Nie śpisz już? - zapytał, siadając obok mnie.
- Nie umiem spać, gdy wstaje dzień - uśmiechnęłam się - W końcu jestem wilkiem dnia, pamiętasz?
Skinął lekko głową, błądząc wzrokiem gdzieś za horyzont. Wschodzące słońce oświetlało wszystko wokoło smugami złotego światła. Odbijało się w śniegu, który błyszczał, rażąc w oczy. Pierwsze krokusy rozwijały swoje kielichy pod wpływem światła. Gdzieś w oddali śpiewały ptaki, budząc zaspany świat do codziennej rutyny.
- Niedługo będziemy dorośli, Airov. To tylko kwestia kilku tygodni. - spojrzałam na niego, szukając pocieszenia w czerwieni jego oka - Myślisz, że do tego czasu znajdziemy miejsce, gdzie zamieszkamy?
- Na pewno kiedyś znajdziemy. - dodał mi otuchy, przytulając jedną łapą.
- I wtedy będę mogła mieć przed jaskinią drzewo wiśni. A po drodze może znajdziemy dolinę jednorożców. Zawsze chciałam zobaczyć jednorożca...
Airov?