27 września 2018

Od Nema

Nemo spoglądał w chmury leżąc na plecach, ale nie interesowały go białe obłoki płynące od wschodu. Był bardzo daleko w innym świecie, jego umysł co kilka sekund proponował nowy sposób na spędzenie kolejnych dni, miesięcy, a nawet lat.
- Nie ma co tu tak leżeć... - Powiedział do siebie, przewrócił się na bok i wstał. Rozejrzał się wokół po drzewach i zielonej trawie, która poruszała się głaskana przez ciepły wiatr. Basior uśmiechnął się do siebie, ponieważ lubił wiosnę, nie było za ciepło ani zbyt gorąco.
Skierował się do najbliższego wodospadu, nie miał dziś żadnych szczególnych zajęć, więc mógł sobie pozwolić na szwędanie się po terenach watahy. Myśliwi bardzo dobrze sobie radzili z uzupełnianiem zapasów, zwierzyny nie brakowało. Nemo przez całą zimę pomagał w polowaniach, póki nie miał baru, to tak właściwie nie miał też roboty. Musiał więc gdzieś wędrować albo czytać książki, żeby nie zanudzić się na śmierć. Wataha na razie zatrzymała się z obozowiskiem, nie wiadomo jednak było, ile dni tam zostaną. Nemo przeniósł swoje rzeczy do kolejnej nory. Teraz jednak skóry nie były mu jakoś szczególnie potrzebne, więc większością z nich wyłożył swoje legowisko zrobione z gałązek i suchej trawy. Lubił sobie dogadzać w życiu, sporo wilków po prostu spało na suchej trawie przyniesionej do nor. Oczywiście mógł spać tak jak oni, ale po co skoro można zrobić sobie cudowne miejsce do spania w ciągu kilku godzin.
Szedł może pół godziny nad wodospad. Gdy był już blisko, usłyszał szum wody, po chwili zobaczył, jak ciecz zlatuje z kilkudziesięciu metrów w dół. Nad brzegiem jeziorka unosiła się wodna mgiełka, dotknął wody, nie była jeszcze ciepła. Postanowił jednak, że nie zaszkodzi, jak popływa kilka minut. Promienie słońca odbijały się od falującej tafli wody jeziorka. Nemo zanurzył przednie łapy, a po chwili znalazł się cały w wodzie. Czuł, jak mięśnie mimo początkowego chłodu rozluźniają się. Przymknął na chwilę oczy, wsłuchując się w śpiew ptaków przebywających na okolicznych drzewach i krzakach. Po kilku minutach zaczął śpiewać jedną z piosenek, która była w miarę wesoła. Trwało no może dwie minuty, gdy do jego uszu dobiegła cisza, a następnie szybkie, kroki w jego kierunku. Odpłynął trochę od brzegu, gdy nagle dostrzegł wilczą sylwetkę. Ktoś zatrzymał się na brzegu, Nemo jednak nie mógł dostrzec, kto to był, ponieważ światło było skierowane na niego. Basior zastanawiał się, czy coś mówić, czy może jednak poczekać, aż przybysz odezwie się pierwszy. Machał łapami pod wodą, nie miał na razie ochoty wychodzić z jeziorka. Czuł się niczym ryba, mógłby siedzieć cały dzień i nie wychodzić.

Ktoś?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template