Tak, zrobię to. Zrobię to, choćby o śmierć mnie to miało przyprawić. Już postanowione. Nie ma odwrotu.
Minuta... dwie...pięć... nic się nie dzieje.
Godzina... dwie... nadal nic.
Może nie działa?
Bzdura! Z pewnością działa, Kwiat Rodziny nigdy nie zawodzi.
Chodziłam w kółko, rozglądając się na boki, raz po raz spoglądając na bezchmurne niebo. Jak zwykle w takich momentach, zaczęły nawiedzać mnie wątpliwości. Czy dobrze postąpiłam? A może nie? Co teraz będzie?!
Nie, z pewnością nie będę dobrą matką. Po co mi to było, po co! Głupia, głupia byłam!
~*~
Trzeci dzień.
Tak, teraz to wiem. Jestem dwa razy bardziej głodna. To pewne, kwiat zadziałał. Co mam teraz zrobić, żałować, czy nie? Nie wiem.
Boję się. Boję się bardzo. Boję się, że je skrzywdzę, że je zranię. Boję się, że nie zapanuję nad sobą, a mój gniew głęboko odbije się na nich echem. Boję się, że szczenięta spytają mnie kiedyś o ojca, a ojca nie ma. Nie ma... co ja im powiem?
Nie mam pojęcia, po prostu to się wydarzy...