Ze względu na brak zajęć oraz misji, postanowiłam udać się mały spacer po pobliskim lesie. Postawiłam łapę przed siebie w celu wykonania kroku, ale szybko ją cofnęłam i zanim iść dalej zaczęłam się przyglądać śladowi, jaki zostawiłam.
- Dziecko... - usłyszałam głęboki głos, ale nie mogłam rozszyfrować, z której strony on dobiega.
- Co? Wypraszam sobie. Mam ponad dwa lata i nie jestem dzieckiem, a to, że momentami się zachowuje jak bachor, to nie oznacza, że jestem dzieckiem! — oburzyłam się, oglądając w każdym możliwym kierunku. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi, może inny wilk stwierdził, że nie ma sensu rozmowa ze mną.
Zapominając o towarzyszu, który pochopnie mnie ocenił, ruszyłam dalej przed siebie. Na mojej drodze znajdowała się ogromna zaspa, którą, dla zabawy, postanowiłam przeskoczyć. Niestety na moje nieszczęście za niewinną górką śniegu znajdowała się kanion, w który spadłam. Podniosłam się ze śniegu, na którym wylądowałam, ale niestety moja prawa, przednia łapa mnie za bardzo bolała. Dodatkowo zaczęło mi się kręcić w głowie, przez co byłam zmuszona do pozostania w pozycji leżącej. Zaczęłam krzyczeć w celu znalezienia wilka, który by mnie uratował, ale krzykiem tego nie mogłam nazwać. Postanowiłam pozostać w bezruchu i czekać aż zamarznę.
Darkness? Wiem, że nie jakieś wybitnie długie, ale od czegoś trzeba zacząć.