Przy czym to ja...? Ach tak - ta ogromna, niestabilna wieża ze starych pudeł, stojąca mi na drodze. Przecież umiem grać w Yengę, tak?...dobra nie umiem. Wszystko runęło mi na łeb, rozsypując zawartość po podłodze. Jak ja kocham sprzątać.
Z tego całego bałaganu moją uwagę przyciągnął tylko jeden przedmiot. Stara, blaszana skrzyneczka z wytłoczonym logo zakładu mojego profesora. Bardzo stara, rdza już rozpoczęła swoją małą ucztę. Profesorek musiał mi ją dać przed wybuchem w laboratorium....Heh, jak to było dawno.
Doczłapałem się do przedmiociku i obróciłem w łapach. Coś zagrzechotało w jego wnętrzu, a po pyszczku rozlał mi się przebiegły uśmieszek.
(Zostaw to lepiej, zamek zaciął się na amen. Issue, zostaw!)
Pff, ja bym nie sprawdził, co jest w środku? Dobre sobie.
(Czy ty mnie kiedykolwiek słuchasz?)
Oj, zamknij się. I tak jesteś tylko głosem w głowie. Jednym z wielu.
(Oh, dziękuję za pamięć...)
Nie ma za co. Dobra, gdzie ja odkładałem to dłuto?
(Co za idiota.)
Wieczko odskoczyło, ale po dwóch seriach młotem pneumatycznym. Ciężko nie było, chociaż stary zamek walczył mężnie.
Razem z wieczkiem, z pudełka wysypała się zawartość- garstka dawno naładowanych kamieni dusz. Parę malutkich, lekko zielonkawych oraz jeden większy, mieniący się błękitem, fioletem i różem.
Ja...ja osłupiałem. Myślałem, że ta dusza zaginęła razem z wybuchem! Sam profesor strzegł jej jak oczka w głowie, nie pozwalał dotykać nawet najbardziej zaufanym uczniom. Jak ona się tu znalazła...
Bardzo ostrożnie podniosłem z ziemi bezcenną bateryjkę. Bałem się, że uszkodzę kryształ. Nie mogłem uwierzyć.
Właśnie mam w łapach duszę Fauna Jeleniowatego aspektu. Legendę, na którą polują wszyscy łowcy nagród! Niezwykle trudno go wytropić, jeszcze trudniej schwytać, a cudem skrystalizować. Nasz psorek przekonał się o tym na własnej skórze.
CDN