- J...Jak to w ciąży? - uniosłem brew w górę za bardzo nie wiedząc co w tej chwili zrobić. Słowa nie mogły przecisnąć się przez moje gardło. Poczułem się trochę słabo. Ciąża. To słowo oznacza wielkie, nawet ogromne kłopoty. Koniec z dzieciństwem. Koniec z zabawą i byciem wrednym i podłym. Nie. Stanowcze nie, na to wszystko. Albo ona sobie ze mnie żartuje, nie mam kalendarza...Mogła sobie urządzić prima aprillis. Zaśmiałem się i poklepałem ją po plecach.
- Prima aprillis tak? - wyszczerzyłem się w uśmiechu czując jak całe zdenerwowanie opuszcza moje ciało. Od razu poczułem się lekko. Wadera odsunęła mnie od siebie łapą, i przybrała poważną, twardą minę.
- Nie żartuję w tym momencie. Też sobie nie wierzę. - burknęła wzdychając głęboko. Wziąłem głęboki oddech, aby opanować gniew. Jak mogliśmy wpaść? Przecież jestem bezpłodny, ojciec wmawiał mi że nawet taki głupi eliksir mi nie pomoże. A tu nagle? Okazuje się że będę miał dzieci. No to się porobiło. Jak go znajdę to uduszę żywcem. Stanąłem przy ścianie i uderzyłem głową o nią.
- Jak. To. Jesteś. W. Ciąży. - wydukałem. - Zabiję. Zabiję swojego ojca.
- Nie rób tego. - mruknęła i usiadła na fotelu.
- Dlaczego niby? Niech ma nauczkę, może mi jeszcze powiesz że chcesz te dzieci ? - zapytałem chodź już mniej spokojnie. Wiedziałem, że się zachwieje. Ja nie cierpię dzieci i to zdanie nie zmieni się. Jeśli ona ich chce, okej. Ale nie będę jej pomagać w wychowaniu. Oooo nie. Na pewno nie. Kategorycznie, nie. Fuknąłem patrząc na nią. Nie wiedziała co powiedzieć.
- Emm...Nie lubię szczeniąt. Po prostu nie cierpię..Ale...- odparła wręcz od razu, bez namysłu.
- Ale co? - uniosłem brew i spojrzałem na nią błagalnie.
Nocta? Też długo czekałaś, ale to nic nowego xd To co, ile ich będzie? xdd