Co on taki zdębiały? I jakim prawem przerywa mi w mojej niezwykle ważnej pracy wkładania dynksa do wihajstra?
- Co znowu? - Udawałem, że nie dosłyszałem i odwróciłem się w kierunku pomocnika.
O mój... to żyje. Pip, to żyje. Ratuj. Coś nam właśnie weszło do pracowni! I wygląda na wilka, chyba. Tak myślę oczywiście. Kiedy ja ostatni raz widziałem wilka? Może powinienem częściej wychodzić na zewnątrz.
- Eeee - Moja szczęka się tak jakby poluzowała i uparcie nie chciała wrócić na swoje miejsce. Inni nazwaliby to ,,szczena ci opadła'', ale to przecież brzmi jak jakiś akt podziwu. Pff, dobre sobie! Jeśli kogoś mają tu podziwiać to tylko mnie.
Czy ja nadal przeciągam tę jedną sylabę? Agh, przestań Issue! Muszę jakoś odzyskać język w gębie. Byle szybko, bo ten oddychający byt może okazać się nieco nieprzewidywalny. Tak jak każdy oddychający byt, rzecz jasna. Czemu ja muszę sobie tłumaczyć takie banały?
- Pip.- Wydałem rozkaz.- Cofnij się. Zezwalam na kod czerwony.
- Czerwony? - Kotek podniósł łapki do nieba.- Jeeej!
Po czym zaczął biec w kierunku dźwigni pod ścianą. Obcy patrzył to na mnie to na niego, nadal nie wiedząc co się właściwie dzieje. I dobrze, efekt zaskoczenia zaliczony.
- Czekaj, co to ma znaczyć? Kim wy jesteście do jasnej cholery?
Zaczęła wylewać na mnie potok pytań, ale przerwał jej zgrzyt łańcuchów na suficie. Gdy Pip wskoczył na dźwignię, klatka dla ptaków XXL spadła jej na głowę. No dobrze, tak nie do końca na łeb. Jej głowa może się przydać nierozgnieciona.
- Tak, haha! - Zaśmiałem się iście złowieszczo. - Wiedziałem, że ten mechanizm antywłamaniowy się do czegoś przyda! A już miałeś go rozmontowywać.
Wadera skuliła się od huku, z jaką klatka wbiła się w skałę. Otworzyła oczy i rozejrzała się po jaskini. W takiej postaci była o wiele bezpieczniejsza dla na nas obu.
- Mamy ją! - Kotek podskoczył z radości. Po chwili jednak przystanął - A...Issue? Co się robi z jeńcem?
- Jeńcem?! - Wtrąciła się.
- Ciszej tam, nie pozwoliłem otwierać aparatu gębowego. - Starałem się zachować kamienną twarz. Kurde, co się robi podczas kodu czerwonego? Musiałem napisać jakąś instrukcję! - Co się robi z jeńcem? Otóóóż...
Co można robić z jeńcem? Nigdy wprawdzie nie miałem własnego, to może być ciekawe.
Obejrzałem waderę od wszystkich stron.
- Pozwólcie, że się wtrącę.- przerwała moje granie na czas.- Nie jestem jeńcem. Szukałam kogokolwiek, kto by był chociaż trochę mniej upierdliwy od mojego brata. Jednak najwidoczniej oczekuję od świata trochę za wiele.
- Pip, ona pyskuje. Uszczypnij ją za mnie.
Kotek wspiął się na druty klatki, jednak wadera uniknęła jego krótkich łapek.
- Uciekaj koteczku, zanim coś ci zrobię. Ty nie zasłużyłeś.
Czy ona właśnie przyznała, że znalazłem się na jej czarnej liście? Pff, co za niewdzięczny zakładnik! Dzisiejsze niewolnictwo schodzi na psy.
- Odsuń się od naszej zdobyczy, jest wyjątkowo agresywna.- Dziwne. Na słowo ,,agresywna'' jej oczy zapłonęły jeszcze żywszym ogniem piekielnym. Powinienem to gdzieś zanotować.
Pip spełnił prośbę, a ja zleciłem mu wypolerowanie kondensatora na zabicie nudy. Niech się czymś zajmie, leniwy majtek.
Ja tymczasem usiadłem na zadku i przyjrzałem się waderze.
- Ile taki organizm przeżyje bez dostarczenia ani kropli płynów? - Zapytałem się z ciekawości.
- Heh, spodziewałam się bardziej pytania ,,Jak masz na imię'', ale widocznie to już przeżytek.- uśmiechnęła się pod nosem.- Zgaduję, że ani minuty dłużej. Swoją srogą, masz może coś do picia?
-Em.- Nigdy nie gadałem z obiektem badawczym. Takowy zwykle siedział cicho. Być może dlatego, że był dawno martwy (ale to tylko osobista teoria)- Jasne.
Mruknąłem bez przekonania, po czym wstałem z podłogi. Mam coś do picia?*nagle lampka nad moją głową zalśniła blaskiem pomysłu* Już wiem co można robić z jeńcem! Bez sumienia podać mu arszenik do picia!
Czekaj...ale to by była jednorazowa akcja. Skoro mam tylko jednego jeńca, powinienem o niego dbać. Może coś na dobry początek- Wywar ze szczurzych ogonów powinien być dobry. Prawie jak herbata.
Ostrożnie przysunąłem jej kubeczek z nadpitym napojem.
- To się nada. Tak myślę. Dobrze myślę?
Zawahała się, ale kubek wzięła, powąchała
- Fuj. Miałam wodę na myśli.
- Woda się skończyła, a poza tym ma za krótki okres przydatności jak na mój gust. Tego tutaj nawet E.cola nie ruszy, napój idealny!
Zaśmiałem się. Wywarek mocniejszy od podwójnego energetyka powinien nieco zamącić w umyśle mojego króliczka. Ktoś, kto nie próbował tego nigdy wcześniej, powinien odlecieć po paru łykach, nie mówiąc już o połowie kubka. Będzie na co popatrzeć, hehe.
Shada? Mówiłem, że mam wenę * i nierówno pod sufitem, ale cii*