- Chciałem dowiedzieć się, kto mnie przewrócił - powiedział basior - Ale już wiem. Masz na imię Yumma, prawda?
- Tak - pokiwałem głową, schodząc z basiora.
- Jestem Laufey - przedstawił się.
Byłem blisko jego imienia. Jednak nie na tyle blisko, żebym mógł go tak nazywać.
- Więc teraz już wiesz, kto cię przewrócił - powiedziałem - Możesz już iść.
- Nie do końca... - zaczął.
- Co chcesz jeszcze wiedzieć Lauren? - spytałem.
- Laufey - poprawił ze spokojem- Dlaczego to zrobiłeś?
W tym momencie trochę mnie zdziwił. Niby spodziewałem się takiego pytania, ale nie myślałem, że zada je tak wprost. Muszę szybko wymyślić jakąś wymówkę.
- Nie zauważyłem cię.
- Ale przecież na końcu się zaśmiałeś.
- Ten śmiech był dlatego, że znalazłem jedna z trujących roślin przy dróżce.
- Interesujesz się roślinami?- spytał zaciekawiony.
- Nie, ale jestem wilkiem trucizny i trochę znam się na trujących roślinach.
- Ja za to jestem ogrodnikiem i wiem bardzo dużo o roślinach - powiedział z entuzjazmem - Jakbyś chciał się dowiedzieć o jakiejś, to z chęcią ci pomogę.
- Gdybym miał problem, to się do ciebie zwrócę- spojrzałem w niebo- A wiesz może, gdzie znajdę roślinę Aethusa cynapium?
-T ak, rośnie niedaleko gór - kiwnął głowa - możemy tam iść, jeżeli chcesz.
Nadal mu nie ufałem, ale mógł doprowadzić mnie do rośliny. Znalazłem wzmiankę o niej w mojej książce. Było tam napisane, że działa uspokajająco na wilki trucizny. Nie szkodziło mi, więc spróbować.
- To chodźmy - powiedziałem.
Laufey ruszył, a ja za nim.