17 lutego 2019

Od Ethereala cd. Saori — „Bestia”


Miał już opuszczać swój posterunek, ze względu na kończącą się zmianę, jednak wilk, który miał zająć jego miejsce i doglądać jego obszaru – nie pojawił się i zapowiadało się na to, że przez najbliższy czas nic nie zamierza tego zmienić. Nikt nie widział zaginionego osobnika, nic też nikt nie słyszał. Ethereal początkowo zawahał się, czy faktycznie powinien udać się na spoczynek. Doglądanie granic i pilnowanie bezpieczeństwa wbrew pozorom to bardzo ważne obowiązki, których nie należy lekceważyć i zaniedbywać. Jednak nie zdecydował się na kolejną wartę. Ktoś, kto lekceważy swoją pracę, powinien ponieść konsekwencję. To nie jego wina, że zgodnie z harmonogramem udał się załatwiać swoje osobiste sprawy.
Miał w planach ponękać Hanacię, ponieważ na razie była jedynym wilkiem, który jakimś cudem dawał radę zdzierżyć dziwne zachowania Ethereala. No i wykazywała się ogromną cierpliwością i ciepłym serduszkiem wobec każdego, co wzbudziło zainteresowanie białego basiora, który niebawem znalazł się w towarzystwie wyżej wspomnianej wadery. Wyglądała na niezwykle przejętą i z marnym skutkiem próbowała nie dać tego po sobie poznać. Chcąc poznać przyczynę aktualnego zmartwienia znajomej, postanowił ją o to zapytać wprost. Nie miał ochoty na zabawę w podchody, a ta dłużej już nie zamierzała niczego przed nim ukrywać.
Nie chciało mu się w to wierzyć. Liczył, że to tylko beznadziejny sen, który jak na złość nie chce się zakończyć. Nie chciał sobie uświadamiać faktu, że marnuje swój wolny czas na poszukiwanie jakiegoś szczyla, który postanowił zgrywać bohatera i nie dość, że zawędrował na tereny obcej watahy, to jeszcze zjednał sobie parę osobników, którzy właśnie teraz tracili na jego odnalezienie cenny czas. No cóż. Skoro nie może spędzić wieczoru z Hanacią, to przynajmniej rozrusza nieco kości, przeczesując tereny Smoczego Ostrza.
Cud! W chwili, gdy do poszukiwań przyłączył się Ethereal z Hannayah, młody od razu się znalazł. Z przepraszającym wzrokiem spoglądał na każdego, kto postanowił przejąć się jego sprawą. Miał wyrzuty sumienia, że wystraszył swoim zniknięciem tak wielu, obcych nieznajomych. Trzy wadery, w tym bliska koleżanka białego basiora, postanowiły odeskortować szczenię na granicę i poprosić posłańca, by jak najszybciej odnalazł rodziców intruza i doręczył im wiadomość, gdzie odnajdą syna.
– Możesz iść z nami, jeśli masz taką ochotę – powiedziała do niego z uśmiechem jedna z wilczyc.
Pokręcił głową, a jego pysk przybrał dziwnego wyrazu. Zanim się obejrzeli, skrzydlaty wilk zniknął w gąszczu i pognał w kierunku Gniazda Żmij. Odkąd dołączył do watahy, ciągle słyszał o nim same pozytywne opinie. Niebezpieczeństwo czai się tam na każdym kroku! Zabójczo jadowite węże o ogromnych rozmiarach potrafią śledzić swoją ofiarę przez pół dnia, nie zdradzając swojej obecności! No, czyli coś, czego brakowało mu w ciągu ostatnich nudnych dni.
Długo nie musiał czekać, niebawem znalazł się w upragnionym miejscu i mógł podziwiać jego uroki, chociaż nic takiego wyjątkowego w nim nie zauważył. Trochę zieleni, trochę skał, no cóż. Odrobinę się rozczarował, ale w głębi serduszka liczył, że chociaż w małym stopniu poszczególne plotki są prawdą. Nie lubił marnować czasu, a gdyby okazało się, że przybiegł tutaj, chcąc rozpocząć przygodę, której nie znajdzie... Byłby zły.
Skutecznie ignorował odczuwany głód do momentu, w którym do akcji postanowił wkroczyć jego nienasycony brzuszek. Burczenie było na tyle głośne, że sarna, która pasła się w pobliżu, postanowiła rzucić się do ucieczki. Szansa na w miarę smaczny obiad przepadła, trzeba zacząć szukać dokładnie, inaczej zemrze śmiercią głodową, a tego przecież nie chciał. Prawdę mówiąc, chciał dożyć spokojnej starości, kiedy kości i stawy będą mu odmawiać współpracy, a jego jedynym zajęciem będzie doglądanie wnuków, a może nawet prawnuków. O tak, to brzmi, jak świetny plan! Zanim zajmiesz się przeszłością, lepiej wrzuć coś na ruszt, inaczej twój ostatni oddech będzie zagłuszony przez cudowne burczenie.
Dość dłuższą chwilę później, kiedy zdążył zaadaptować się do otoczenia, czekał w gąszczu na nachodzącą okazję. Zwierzęta w tym rejonie były ostrożniejsze i rzadziej spotykane, co nie powinno dziwić Ethereala. Sam musiał przyznać, że wkraczając na ten obszar, do jego nozdrzy dostała się woń o ostrym zapachu zdradzająca, że w pobliżu znajdują się niezwykle niebezpieczne drapieżniki.
Dostał kolejną szansę od bogów i mógł wyskoczyć z kryjówki, zdradzając swoją obecność, ale to już się nie liczyło, bo dorwał młodego jelenia. Jednak nie był jedyną istotą, która zatopiła swoje kły w zwierzęciu. Otworzył szerzej oczy, kiedy przyszło mu się szarpać o zdobycz z kotem, bo tak to chyba można nazwać, który był od niego nawet dwa razy większy. Miał odpuścić, ale zauważył w nieznajomych ślepiach nutkę zdziwienia, jaka również gościła u niego na pysku. Szarpnął mocniej, a jego głodowy przeciwnik nie pozostał dłużny. Nikt nie chciał odpuścić, a burczenie brzucha dawało znać zarówno jednej stronie, jak i drugiej.
– Mam rozwiązanie – zaczął mówić, chociaż nie był pewny, czy majestatyczny gadzi kot zrozumie jego słowa. – Oboje jesteśmy głodni i oboje upolowaliśmy tę samą ofiarę. Nie ma sensu się o nią szarpać, to będzie tylko marnotrawstwo jedzenia i czasu.

Saori?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template