Blade światło księżyca odbijało się w ciemnej tafli głębokiego jeziora. Basior leżał i wpatrywał się w nią jak w obrazek. Powolutku odnajdywał spokój, którego przez te ciągłe, biegane dni mu brakowało. Wraz z westchnięciem wielka łapa basiora delikatnie zatapiała się w chłodnej wodzie. Przeszył go lekki dreszcz, albowiem ze względu na swoje upodobanie w cieple, to co zimne niezbyt go zadowalało. Zaczął przyglądać się cienistym posturom ryb pływającym tuż pod jego nosem. Może to i dziwne, ale Efrainowi zawsze wydawało się, jakby te stworzenia nigdy w swoim życiu nie zaznały spokoju. Przez cały czas czuwają byleby ich nikt nie złowił czy też zjadł... Czy to nie męczące? Każdy potrzebuje odpoczynku. Niezależnie od tego czy jest się rybą, czy wilkiem. Te właśnie myśli, błahe, a zarazem męczące zaprzątały jego głowę. Ostatnio nawet zastanawiać się zaczął nad sensem swojej egzystencji. Czy już z nim tak źle? W końcu basior ma wysoką samoocenę to trzeba przyznać, więc po cóż miałby frasować się tym, czy na pewno powinien należeć do tego świata?
W pewnym momencie z rozmyśleń wyrwała go wilcza postać wynurzająca się z wody. Oczy wilka spoczęły na basiorze. Efrain od razu był w stanie stwierdzić, iż wilk to tak naprawdę wadera, której spojrzenie zdawało się być nieco zakłopotane niespodziewanym spotkaniem. Po chwili jednak uśmiechnęła się łagodnie do towarzysza. Efrainowi zajęło chwilkę by odwzajemnić ten gest, chociaż jego nie wyglądał tak bardzo przyjaźnie jak jej, najprawdopodobniej ze względu na nagły ból głowy, który momentalnie go dopadł.
"Co jest, cholera?'' - Spytał się w myślach. Nawet nie zauważył jak na jego pyszczek wdarł się grymas niezadowolenia.
– Wszystko w porządku? – spytał delikatny, miły dla ucha głos.
Wadera nieco przechyliła głowę z zaniepokojeniem i w ułamku sekundy znalazła się ciupkę bliżej brzegu. Basior ponownie posłał jej uśmiech.
– Oczywiście! W jak najlepszym – uspokoił.
Fiołkowe oczy wadery przyjrzały się mu uważnie.
– Wyglądasz na zmęczonego...
– Hm? To tylko chwilowy ból głowy, niedługo mi przejdzie. Nie martw się o to.
Wstał gotowy do odejścia. Prawdę mówiąc, nie bardzo miał ochotę na pogawędki. Miał wrażenie, że wadera zacznie go wypytywać o różne rzeczy, czego nie lubił. Doskwierał mu ból głowy, co pewnością było zwiastunem jednego z mniej przyjemnych humorów Efraina.
– C-Czekaj! Może... Może mogłabym ci jakoś pomóc? Zawsze da się coś zrobić – odparła cicho.
– Czyżby? – Zatrzymał się, lustrując waderę swoimi jadowitymi oczami.
Speszyła się nieco. Ups. Chyba ją przestraszył. Sam również poczuł się niezręcznie. Widocznie odebrała jego odpowiedź jako jakąś obelgę. A prawda jest taka, że nie chciał być niemiły. Wymsknęło mu się tylko... A mimo tego zaczęły podgryzać go małe wyrzuty sumienia. Kim byłby pozwalając sobie na zasmucenie wadery?
Cisza między tymi dwojga nie przemijała. Dziwne napięcie rosło i rosło, tak więc basior ponownie ułożył się na brzegu jeziora, by zacząć od początku.
– Bardzo tu ładnie, prawda?
Zaczął jakiś temat, byleby coś. Wadera po tym pytaniu ożywiła się i przytaknęła.
– Woda potrafi być naprawdę wspaniała.
Uśmiechnął się lekko.
– Dużo pływasz?
W pewnym momencie z rozmyśleń wyrwała go wilcza postać wynurzająca się z wody. Oczy wilka spoczęły na basiorze. Efrain od razu był w stanie stwierdzić, iż wilk to tak naprawdę wadera, której spojrzenie zdawało się być nieco zakłopotane niespodziewanym spotkaniem. Po chwili jednak uśmiechnęła się łagodnie do towarzysza. Efrainowi zajęło chwilkę by odwzajemnić ten gest, chociaż jego nie wyglądał tak bardzo przyjaźnie jak jej, najprawdopodobniej ze względu na nagły ból głowy, który momentalnie go dopadł.
"Co jest, cholera?'' - Spytał się w myślach. Nawet nie zauważył jak na jego pyszczek wdarł się grymas niezadowolenia.
– Wszystko w porządku? – spytał delikatny, miły dla ucha głos.
Wadera nieco przechyliła głowę z zaniepokojeniem i w ułamku sekundy znalazła się ciupkę bliżej brzegu. Basior ponownie posłał jej uśmiech.
– Oczywiście! W jak najlepszym – uspokoił.
Fiołkowe oczy wadery przyjrzały się mu uważnie.
– Wyglądasz na zmęczonego...
– Hm? To tylko chwilowy ból głowy, niedługo mi przejdzie. Nie martw się o to.
Wstał gotowy do odejścia. Prawdę mówiąc, nie bardzo miał ochotę na pogawędki. Miał wrażenie, że wadera zacznie go wypytywać o różne rzeczy, czego nie lubił. Doskwierał mu ból głowy, co pewnością było zwiastunem jednego z mniej przyjemnych humorów Efraina.
– C-Czekaj! Może... Może mogłabym ci jakoś pomóc? Zawsze da się coś zrobić – odparła cicho.
– Czyżby? – Zatrzymał się, lustrując waderę swoimi jadowitymi oczami.
Speszyła się nieco. Ups. Chyba ją przestraszył. Sam również poczuł się niezręcznie. Widocznie odebrała jego odpowiedź jako jakąś obelgę. A prawda jest taka, że nie chciał być niemiły. Wymsknęło mu się tylko... A mimo tego zaczęły podgryzać go małe wyrzuty sumienia. Kim byłby pozwalając sobie na zasmucenie wadery?
Cisza między tymi dwojga nie przemijała. Dziwne napięcie rosło i rosło, tak więc basior ponownie ułożył się na brzegu jeziora, by zacząć od początku.
– Bardzo tu ładnie, prawda?
Zaczął jakiś temat, byleby coś. Wadera po tym pytaniu ożywiła się i przytaknęła.
– Woda potrafi być naprawdę wspaniała.
Uśmiechnął się lekko.
– Dużo pływasz?
Coral? Pierwsze zawsze wychodzi najgorzej XD