Na jego pysku dostrzegła zrezygnowanie. Trochę jej się zrobiło go żal. Postanowiła go w jakiś sposób pocieszyć, nawet jeśli nie mogła stuprocentowo rozwiązać jego problemu. Zależało jej na tym, by poczuł się lepiej. Mimo że znają się jedynie kilka chwil, to było w nim coś, co sprawiało, że go polubiła.
– A może się jej po prostu naucz? – zaproponowała. – Jest magia wrodzona i zaklęcia, których można się nauczyć. Wystarczy trochę praktyki. W naszej watasze powinni znaleźć się jacyś mentorzy magii, którzy mogliby cię czegoś nauczyć.
– Może to i dobry pomysł... – odpowiedział z nutką zamyślenia.
– Na pewno! – zapewniła go radośnie. – A przynajmniej próbuj. Chociaż według mnie... – ucięła na chwilę.
– Tak?
– Nawet niemagiczny wydajesz mi się bardzo ciekawą osobą. – powiedziała nieśmiało i niepewnie, ale to zdecydowanie właśnie te słowa sprawiły, że poczuł się lepiej, a na jego pysku pojawił się uśmiech.
– Dziękuję.
Wtem przypomniała sobie co miała zrobić. Przecież miała zamiar zanieść nasiona i wyhodować w swoim ogrodzie ,,Drzewo długiego życia''. Zupełnie by o tym zapomniała. Jednakże nie chciała opuszczać nowo poznanego. Chciała spędzić z nim więcej czasu i dowiedzieć się o nim więcej.
– Wiesz w jaki sposób hoduje się rośliny? – spytała, zmieniając temat. Chociaż byłaby mile zaskoczona, gdyby okazało się, że jednak ma o tym jakiekolwiek pojęcie.
– Nie, przyznaje, że nigdy mnie to specjalnie nie interesowało.
– A chciałbyś zobaczyć? - zaproponowała mając nadzieję, że się zgodzi. Mogłaby wtedy zająć się hodowlą i jednocześnie mieć w zasięgu jego towarzystwo. A w dodatku cieszyła ją myśl, że mogłaby mu pokazać swój ogród i owoce własnej pracy.
– Jasne, jestem otwarty na propozycje.
– Chodź za mną. – ruszyła zadowolona w kierunku ścieżki, która prowadziła z lasu do jej pracowni.
*
Stojące w kątach, półkach i zwisające z góry rośliny wszelakich rodzajów i gatunków zamieniały to miejsce w taki tajemniczy kącik gdzie nikt nie potrafiłby wyprowadzić Faith z równowagi, psychicznego spokoju i jakiegoś wewnętrznego wyciszenia. Ren również wydawał się oczarowany wdziękiem tego miejsca. Pracownia była podzielona na kilka części. Nie wszędzie było dużo światła, którego zdecydowanie potrzebowały rośliny. Były też miejsca w osłonie mroku, ponieważ istnieją rośliny wymagające stałej ciemności.
– Naprawdę jest tu pięknie. – skomplementował.
– Wiedziałam, że Ci się spodoba. To wszystko to owoce mojej pracy. Staram się odnajdywać coraz to nowsze gatunki. Jak widzisz panuje tu duża różnorodność.
– Ciężko nie zauważyć Twojej miłości do nich. To interesujące.
– Dla mnie one po prostu są jak bliscy. Nigdy nie miałam nikogo tak blisko, a tak samo jak ja i one nie są rozumiane przez wszystkich. Jedną z moich umiejętności jest kontaktowanie się z nimi. – wadera delikatnie otworzyła się przed towarzyszem.
Po chwili otrząsnęła się z delikatnej nostalgii i wróciła myślami do tego, co miała do zrobienia. Wyciągnęła dwie puste donice.
– Pomożesz mi zasadzić to drzewko. Wsyp tu trochę ziemi która leży w worze tuż za Tobą. – usłuchał, a Faith położyła na garści ziemi nasionka do obu donic i kiwnęła na Rena, który ponownie zasypał donice ziemią. Wypowiedziała kilka niezrozumiałych słów, które prawdopodobnie były zaklęciami ogrodniczymi i odłożyła donice w przynależne im miejsce.
Po chwili otrząsnęła się z delikatnej nostalgii i wróciła myślami do tego, co miała do zrobienia. Wyciągnęła dwie puste donice.
– Pomożesz mi zasadzić to drzewko. Wsyp tu trochę ziemi która leży w worze tuż za Tobą. – usłuchał, a Faith położyła na garści ziemi nasionka do obu donic i kiwnęła na Rena, który ponownie zasypał donice ziemią. Wypowiedziała kilka niezrozumiałych słów, które prawdopodobnie były zaklęciami ogrodniczymi i odłożyła donice w przynależne im miejsce.
Ren?