Przechadzając się po swojej jaskini, zastanawiałem się, czy powiedzieć Cavi, co do niej czuję. W końcu chyba się zakochałem. Postanowiłem, że do niej pójdę. Pomyślałem, że zerwę dla niej jakąś różyczkę. Nie wiedziałem, jaka siła kazała mi dotrzeć do jakiś dziwnych odgłosów. Gdy wyszedłem zza krzaków zauważyłem ją. Z jakimś basiorem. Normalnie jadła mu z ręki. Coś tam gadał, a ona mu przytakiwała. Nie mogłem na to patrzeć. Chciałem zarazem udusić go i wydrzeć się na nią. Jak ona mogła! Tylko zakasłałem. Odwrócili się, a ja popatrzyłem na Cavalerię nienawistnym wzrokiem i odszedłem. Rzuciłem różę i pobiegłem w jakimś kierunku. Nie wiedziałem gdzie. Po dłuższej chwili wpadłem na czarną waderę. Miała przyjazny wzrok, a tuż po chwili zaczęła się fala "przepraszam, moja wina!" lub "Sorka, nie widziałem". Zauważyłem w niej radosne zamieszanie.
Darkna?