10 kwietnia 2016

Od Natury do Zero

Byłam tu nowa. I czułam się nieswojo. Chodziłam, aż wreszcie natknęłam się na Zatokę Błękitnych Mgieł. Była ona "magiczna"! Na moim pyszczku pojawił się uśmiech. Zaczęłam mówić do roślin, żeby mnie ostrzegły, jakby ktoś był blisko. Gdy skończyłam usiadłam i zaczęłam śpiewać. Śpiewałam, śpiewałam i śpiewałam, lecz nagle jakieś drzewo powiedziało mi, że jakiś wilk się zbliża. Przestraszyłam się, więc zmieniłam się w ptaka. Szybko poleciałam na jakieś drzewo i nawet nie myślałam, by ruszyć się lub wydać z siebie najcichszy dźwięk. Obserwowałam uważnie... Nagle zza krzaków wyszedł basior. Był zabójcą, chyba, że tym razem moje oczy mnie zmyliły. Tego się nie spodziewałam, ale zaraz gdy go zobaczyłam, wyszedł inny wilk, a dokładnie wadera. Ta wadera to była... Taravia!. Rozmawiali, lecz byłam zbyt wysoko by usłyszeć o czym. Bałam się tego pierwszego wilka bardziej niż Taravii. Była ona przecież alfą... Poruszyłam się, bo chciałam odlecieć.
- Patrz, jaki piękny ptak! - Zawołała Taravia.
- Nawet, nawet... - Powiedział nieznajomy. Potem odleciałam...

***

Siedziałam i oglądałam zwiędniętego kwiatka.
- Ja ci pomogę... - Powiedziałam cichutko do kwiatuszka. Popędziłam nad mały strumyczek. Wzięłam jakiś kawałek kory i zapełniłam go woda. Poszłam w kierunku kwiatu. Gdy doszłam zobaczyłam tego samego wilka, którego widziałam z Taravią... Bałam się go, ale musiałam uratować kwiatuszka. Wilk jadł teraz coś. Podeszłam i podlałam kwiatka. Basior zachowywał się tak, jak gdyby mnie nie widział. Ale było to mylne...
- Co ty tutaj robisz? - Spytał niezbyt miło.
- O-o-o-o-opiekuję się ty-y-ym... - Nie skończyłam zdania, a już zaczęłam uciekać. Nieznajomy wilk zaczął mnie gonić. Biegłam aż dobiegłam do pięknego lasu. Wilk skoczył na mnie, trafił.
- Jesteś zwiadowcą złowrogo nastawionych watah do mojej, jak zgaduję. - Wycedził przez zęby, miał już mnie ugryźć, gdy nagle usłyszałam przeładowanie magazynku... Zza drzewa wyszedł krasnolud celujący w nieznajomego wilka.
- Zejdź z niej. - Powiedział rozkazującym tonem. Basior z kolei rzucił się na krasnoluda, zaś on strzelił w łapę zabójcy. Podbiegł do mnie i spytał się. - Nic ci nie zrobił? - Ja tak przestraszona zaczęłam się cofać, nie odpowiadając rzecz jasna nieznajomemu.
- Ach... - Basior zaczął się podnosić i szybko iść w stronę krasnoludka. On zaś wyjął z czegoś w rodzaju torebki jakieś kwiaty. Od razu poznałam, że to Kwiaty Chetrisu.
- Weź je, one ci pomogą. - Wyciągnął rękę w stronę basiora.

Zero?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template