14 stycznia 2018

Od Shenemi cd. Alpin

Leżałam na zimnej skale w mojej jaskini. Przez szparę wleciała ciepła świetlna struga, która raziła mnie w oczy. Otworzyłam je, ale zaraz przymrużyłam. Powoli wstałam oblizując mój zimny pysk. Pokręciłam się chwilę po domu, i zaraz cicho przecisnęłam się przez szczelinę w mej jamie. Na dworze było chłodno. Spojrzałam w górę. Na de mną zawisło duże złociste słońce. Mogłoby się wydawać, że jest naprawdę ciepło, ale jednak jest styczeń, dlatego od razu poczułam mroźny wiatr. Stąpałam po ziemi najciszej jak się da. Uniosłam w górę mój długi czarny ogon, by się za mną nie ciągnął. Weszłam do małego lasu, gdzie gałęzie były połamane i zwisały w dół, a z dziupli, wpatrywały się we mnie jasne i malutkie oczka. Miejsce nie wyglądało najprzyjemniej, więc przyśpieszyłam, wciąż bezszelestnie się poruszając, by opuścić to miejsce. Las ten, jednak okazał się dużo większy, niż myślałam. Zaczęłam z uwagą i ciszą przyglądać się wszystkim napotkanym przedmiotom. Moje długie uszy były postawione, i czujnie próbowały wykryć, czy oprócz mnie są tu inne żywe istoty. Im dalej szłam, tym bardziej miałam wrażenie, że nie jest tu bezpiecznie. Pewnie byłabym bardziej odważna, gdyby nie to, że dopiero wczoraj dołączyłam do watahy, więc nikogo tu nie znałam i nie wiedziałam jakie tereny są bezpieczne. Nagle usłyszałam głośny trzask. Odruchowo skoczyłam do tyłu i podkuliłam ogon. Na szczęście, była to tylko spróchniała gałąź, która spadła na ziemie. Teraz naprawdę zaczęłam się bać, jeszcze na dodatek zimny wiatr zaczął hulać w prawie łysych koronach drzew, dlatego słyszałam niezrozumiane szumy i świsty. Przełknęłam ślinę, i pobiegłam przed siebie ile sił w łapach, aby wydostać się z tego miejsca. Nie wiedziałam jak daleko jestem od mojej jaskini, ale nie chciałam tam teraz wracać, bo nie ma tam nic do roboty. Nawet nie zauważyłam, od jakiego czasu biegłam po rozległej polanie. Pełno było tu wysokich traw. Gdybym się schyliła, możliwe, że nikt by mnie nie zauważył. Na środku pola znajdowało się jezioro. Podeszłam i zaczęłam dokładnie obwąchiwać wodę. Kiedy miałam już pewność, że jest zdatna do picia, zanurzyłam pysk, i zaczęłam chlipać jęzorem. Wbiłam wzrok w krystalicznie czystą taflę wody. Po około 2 minutach usłyszałam czyjś oddech. Spojrzałam w wysoką trawę na przeciwko jeziora. Ujrzałam tam dwa duże ślepia. Wynurzyłam pysk z wody. Patrzyłam prosto w oczy nieznanej istocie. Odsłoniłam zęby i warczałam.
- Pokaż się! - rozkazałam tajemniczej istocie, prostując się dumnie z położonymi uszami.

Alpin?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template