Tu najlepiej mi się odpoczywa. Wszedłem do tego jeziora "krwi". Zacząłem unosić się na tej "wodzie", jednak czułem... Że ktoś tu jeszcze ze mną jest. Wybiegłem z wody, przemieniając się w demona. Wzleciałem aby zobaczyć co się dzieje. Ach, to tylko sarna. SARNA? Od razu spadłem na ziemię. Biegłem za moją zdobyczą z wywalonym jęzorem. Gdy ją dogoniłem, rozerwałem brzuch i zacząłem się zajadać. Nagle poczułem czyjś wzrok na swojej skórze. Odmieniłem się i użyłem swojej mocy. Za mną stał dosyć duży wilk. Podobny do mojego brata. Odwróciłem się, a ten krzyknął.
- Przepowiednia... Ach, te stare księgi.
Zawyłem. Nagle, po moich obu stronach pojawiło się po 4 wilki. Nie byle jakie! Cieniste. Nic ich nie zabije, to właśnie one zadają ból.
- Co? Jaka przepowiednia!? - Warknąłem.
- Idź do jaskini Taravii gdy będzie spać. Weź starą księgę i otwórz na byle jakiej stronie. Tam, zacznij szukać wzmianki o Tobie. - Wyparował.
- Schować się. - Burknąłem i te 4 wilki zniknęły.
Szybko teleportowałem się do domu. Powoli dowlokłem się do jaskini alf. Zajrzałem, czy nikogo nie ma i wszedłem. Zacząłem czegoś szukać, gdy usłyszałem kroki.
Szybko wybiegłem z jaskini wpadając na wchodzącą....TARAVIĘ?! Byłem tak rozpędzony, że ją przewróciłem. Wadera leżała pode mną.
- Yyyyyy... To było dziwne... - Jak najszybciej zszedłem z Taravii.
- Co u mnie robiłeś? - Zapytała, lecz ja szybko się zawinąłem.
Położyłem się w swojej jaskini. Zacząłem wyrywać sobie sierść. Warczeć i demolować sobie dom. Nie mogłem się opanować. Biegałem, rzucałem się na ściany... Gdy weszła Taravia.
- Zero! Przestań! - Krzyknęła oburzona.
Nagle coś mnie zatrzymało. Może głos Taravii? A może ten strach do alf? Nie wiem, ale przestałem.
- Nie mogę! Jakiś wilk dzisiaj mi powiedział, coś o przepowiedni... Ty wiesz o co chodzi, nie? To twoja książka! - Krzyknąłem i walnąłem strasznie mocno o ścianę. Straciłem przytomność...
Taravia?