- I jak tam w watasze? - zapytał Romino
- Dobrze. Szkoda tylko, że trzy wilki odeszły... - westchnęłam
- Najważniejsze, że się rozwija.
Skinęłam łbem, tym samym potwierdzając jego słowa. Najważniejsze, że się rozwija...
- Co będziemy robić? - zapytałam, wyrównując krok.
Byli wyżsi i mieli dłuższe łapy, przez co musiałam truchtać, aby za nimi nadążyć. Cała nasza trójka stanęła, kiedy doszliśmy na szczyt, całkiem wysokiego, wzgórza. Rozciągający się poniżej las wyglądał niezwykle majestatycznie, więc westchnęłam w duchu, podziwiając tę panoramę. Wzięłam głęboki wdech, napawając się świeżym powietrzem.
- Może polowanie na rozgrzewkę? - zaproponował starszy z braci.
- No niech będzie! - uśmiechnęłam się lekko i puściłam się pędem ze wzgórza - Kto ostatni ten "Zgniłe Jajo"! - zaśmiałam się
Racolo od razu ruszył za mną, nie dając mi tym samym szans na wygraną. Romino z zażenowaną miną ruszył za nami, lecz po chwili również się roześmiał. Obydwoje wyprzedzili mnie, zostawiając kilka metrów za sobą. Przyśpieszyłam, ale i to niezbyt dużo dało. Zatrzymali się przed samym lasem, czekając na mnie.
- Patrz, braciszku, "Zgniłe Jajo" się wlecze. - zakpił Racolo
- To nie fair! - warknęłam, podbiegając do nich. - Jesteście wyżsi...
- To nie my to zaproponowaliśmy! - wtrącił Romino, kładąc mi łapę na głowie
Strąciłam ją z siebie i usiadłam na trawie.
- Nie chce mi się polować... - spojrzałam na nich - Może przejdziemy od razu do konkretów?
- No dobrze. Tylko chodźcie na polanę, tutaj za wiele nie zdziałamy.
Przytaknęłam. Całą trójką ruszyliśmy, rozmawiając. W końcu doszliśmy do polany, która znajdowała się pośrodku lasu, otoczona drzewami. Nie była tajemnicą, lecz zawsze tutaj trenowaliśmy. Racolo i Romino wyciągnęli swoje miecze, a ja stworzyłam krótki, solidny nóż, skupiając magię w jednym miejscu. Stanęliśmy w odległości kilku metrów od siebie. Zapowiada się ciekawie...
- Każdy na każdego? - upewniłam się, a starszy basior skinął łbem
Na mój pysk wpłynął uśmiech. Byłam pewna siebie, twardo stałam na łapach. Po kilku sekundach skoczyliśmy do przodu. Później dało się tylko słyszeć brzdęk stali, kiedy nasze ostrza krzyżowały się ze sobą.
C.D.N.