- Jeśli Cię skrzywdziłam, przepraszam. - podeszłam do niego.
Dzieliło nas zaledwie kilkanaście centymetrów. Wpatrywałam się mu w oczy, wiercąc go swym wzrokiem na wylot. Teraz powinien potraktować moje słowa na poważnie. Basior zaczął unikać mojego wzroku, więc łapą podparłam jego podbródek tak, żeby skupił swoje spojrzenie na mnie.
Teraz mam szansę.
Otworzyłam szerzej oczy i wniknęłam do umysłu Zero, lecz nim zdążyłam cokolwiek zrobić, ten odskoczył jak poparzony.
- Wiem co chcesz zrobić, do cholery! - warknął, wściekając się.
- Tak? Czyżby? - uniosłam brew.
- Czemu, Taravia?! - zacisnął zęby - Chcesz, żebym został, a jednak robisz coś takiego!
- Spokojnie, spokojnie. - westchnęłam, przymykając oczy. Otwarłam je po chwili i odchrząknęłam - Chciałam tylko sprawdzić, co czujesz. Sam byś mi tego nie powiedział, prawda?
- Chciałaś także moje wspomnienia. - piorunował mnie wzrokiem - Wiem o tym.
- Czemu aż tak się boisz, że ktoś je pozna?
- A gdybym ja zaczął grzebać w Twoich wspomnieniach? Chciałabyś, żeby ktoś dowiedział się o Twojej przeszłości?!
- Proszę bardzo. Wyczytaj ile tylko chcesz. Nie obchodzi mnie to.
- Mnie najwyraźniej tak!
Przekrzywiłam łeb i zaczęłam stukać pazurami o ziemię.
- No, wykrzycz się. Może będzie się nam lepiej rozmawiać. - stwierdziłam, lekko znudzona
Moje słowa podziałały na basiora jak kubeł zimnej wody. Zmarszczył brwi, lecz cała złość wyparowała z niego jak łapą odjąć. Uniosłam brew i zamrugałam kilkakrotnie.
- Więc czemu chcesz, żebym został? - powiedział już spokojniej i ciszej. Wściekłość zamieniła się w jeszcze większą niepewność...
- Bo należysz do watahy. Jesteś jednym z nas, Zero. A to, jak ja Cię traktuję, to tylko zwykła gra. Przecież wiem, że mimo wszystko zależy Ci na mojej tolerancji. Inaczej byś do mnie nie przybiegł ogłaszać swojego odejścia, tylko po prostu zniknął. Chcesz, żebym Cię doceniła. Jako alfa, i jako wilk. Wiem o tym.
Uniosłam wyżej łeb i spojrzałam na niego.
Jak zareaguje na moje słowa?
Zero?