Dziś rano zajrzałem czy moja laska jest w szufladzie... Jest. Ucieszyłem się he he. Potem sprawdziłem, czy mam jeszcze wystarczająco Lupus, aby kupić czerwoną fiolkę. Wystarczająco i jeszcze zostanie! Więc pobiegłem kupić fiolkę. Pijąc ją nie czułem się dobrze. Zaczęło mnie mdlić i prawie zwymiotowałem. Bleee... Ale cóż czego się nie robi dla nieśmiertelności? Kiedy już kończyłem rozbiła mi się buteleczka! A jeszcze nie wypiłem. Super Lupus w błoto. Co ja mam taki pechowy dzień?? Piątek trzynastego? Nie. Ale chyba coś starczy. Więc wziąłem resztki z rozbitej fiolki i wylizałem. W sumie czułem coś, ale nie tak intensywnie.
- Ech, mogłem kupić dwie. - Mówiłem poddenerwowany.
- Hej! - Usłyszałem Zero.
- Cześć Zero.
- Coś taki smutny? Przecież jesteś Królem śmiechu.
- Ale mi się fiolka rozbiła.
- To nic takiego. Czujesz łaskotki?
- Tak.
- To działa uwierz mi. - Uwierzyłem. Bo to w końcu alfa. On się zna. Nagle szczyt! Poczułem nieśmiertelność! Coś na co czekałem aż 10 MINUT!! Ale się opłacało. Postanowiłem odwiedzić Darknę.
- Cześć!
- Hej!
- Uderz mnie!
- Ok. - Uderzyła, bolało, ale dlaczego?
- Jo, wiesz, że to działa tylko w przypadku czasu?
- Serio? Nie wiedziałem.
- Teraz wiesz. - Mrugnęła do mnie wadera. I uśmiechnęła się.
- Wiesz co?
- Co?
- Nie jesteś taka twarda.
- Ach tak? - Zmrużyła oczy i mnie z całej siły uderzyła... Bolało.
- I co dalej się tego trzymasz?
- Nie...
- Widzisz, po prostu jestem lepsza.
- Ta?... - Uderzyłem waderę tak mocno, że upadła i się nie ruszała.
- Darkna! - Nie odpowiadała. - Darkna!
- Bu! - Przestraszyła mnie! No wiecie co?
- Jo...
- Tak?
- Ja cię lubię... Ale lubię lubię.
- Serio?
- Żartuje! Ha ha nabrałeś się.
- No haha. - Wyrolowała mnie byle jaka wadera - wadera, którą kocham!
Ach te moje przygody ^-^ Jo szaleje z opowiadaniami xD