- Nie chowaj się, wolę sobie z kimś porozmawiać niż czuć obecność...
- Ale, ale jak?- odpowiedział znajomy mi głos.
- Masz tu do czynienia ze mną, a nie z byle jaką waderą - posłałam mu wrogie spojrzenie. Szliśmy w milczeniu, jego oczy mieniły się w świetle budzącego się słońca. Przy nim czułam się dziwnie bezpiecznie i dobrze... nie wypluj tą myśl z głowy. CAVALERIO! Dobra nie myśl, nie myśl...
- O czym myślisz?- Spytał.
- Jaki jesteś przyyy... to znaczy jaki jesteś odważny...
No kurde pierwsza normalna rozmowa, i już prawie wsypnęłam.
- Huh, ciekawe. - Zaśmiał się. Nie spodziewałam się po nim, że jest taki... taki... że jest typem wilka, którego lubię. Cichy, ale przyjacielski, odważny, ciepły.... marzenie, które pozostanie niespełnione. Zakochałam się | Zabujałam się. Jak kto woli...
- Ej, a może odpoczniemy?- Zapytał z wywieszonym jęzorem.
- Jeszcze 15 minut, chcę tam dojść w 3 dni.
- Tam? To znaczy gdzie?
- I tak nie będziesz wiedział, chyba że...
- Byłem już wszędzie na tym świecie - parsknął.
- Nawet w burdelu? - Wywaliłam mu język. - Dolina Siedemnastu Śmierci...
- Nie gadaj? Zakon śmierci? Miałem tam ciekawe interesy - podniósł jeden kącik ust. Byłam nim zauroczona.
- Tak... Chcę mi się pić...
- Wody?
- Nie... wino albo mocne whisky...
- Pre pani, ja zawsze przygotowany.
- No to na koniec dnia, co ty na to?
- Dobrze.
Teraz 6 godzin marszu...
~~~~~~~~~~
Wieczór, 20:15
Znaleźliśmy nawet przytulną jaskinię. Była pusta, więc mieliśmy gdzie spać i wypić.
- No to co, wino czy whisky?
- Whisky...
- Jak sobie życzysz. - Zarechotał. Postawił butelkę na kamiennym stole, otworzył i wlał do kieliszków. Siedliśmy i zaczęliśmy opowiadać o naszym życiu.
~*~
Jedna butelka dość szybko się skończyła, ale na szczęście basior miał jeszcze dwie, więc można się upić. Zaczynaliśmy powoli mamrotać. Siedzieliśmy już blisko siebie i czuliśmy się, przynajmniej ja się czułam jak przyjaciele od dawna. Zakochałam się. Na prawdę. Wadera nie mająca serca do nikogo... kto by pomyślał?
~*~
Skończyliśmy.
~~~~~~~~~~
Ranek, 9:10
- ROMINO! - Obudziłam się widząc śpiącego basiora tuż obok mnie. No way... co się tutaj działo O_O
- Co? Nie tak wcześnie - wymamrotał. Wyskoczyłam z łóżka i pospiesznie zaczęłam się szykować do podróży.
- WSTAWAJ!
- Stoję, a ty mamroczesz jak baba w ciąży. - Posłałam mu wrogie spojrzenie.
- AA CZEGO SIĘ TAK DRZESZ?! TARAVIA USPOKÓJ SIĘ! - Wrzasnął nagle, aż podskoczyłam. No to teraz mamy przeje**ne.
Taravio?
Miałam takiego pomysła, sorki XD