- Oleander?
Popatrzył się w moją stronę.
- Co ja tu właściwie robię? Możesz mnie w końcu zaprowadzić do Hectora? Mam już dość czekania i naszej znajomości. Dlaczego się nie odzywasz? Zrobiłam coś nie tak?
- Nie. Ja... chodźmy już.
Zaczął biec, ja zaraz za nim. Po piętnastu minutach poczułam morze. Zaraz potem usłyszałam szum fal, a moim oczom ukazała się stara morska przystań. Wokół zatoki było pełno wież.
- Gdzie idziemy?
- Do mnie. Jest już za późno na odwiedziny.
Nie odpowiedziałam nic, tylko za nim szłam. Zorientowałam się, że jego wieża położona jest w najwyższym punkcie przystani. Porośnięta była rośliną z różowymi kwiatami.
- Co to?
- Oleander.
Oleander?