30 lipca 2019

Od Adeliny " Trucizna- trudna sprawa"

Od kilku dni czuję ból. Nie jest on jakiś wielki i nie trwa cały czas, ale nie mogę go lekceważyć. Udałam się więc do medyka. Sonata dokładnie mnie zbadała, pobrała moją krew i wiele więcej. Na koniec kazała mi poczekać na wyniki. Po półgodzinnym czekaniu skrzydlata wadera wróciła ze smutnym wzrokiem.
- Pani organizm wytwarza truciznę, która usiłuje Panią zabić od środka. Nie zostało zbyt wiele czasu. Może kilka dni, albo tydzień.
- Nie ma żadnej odtrutki? Nie ma nic spowalniającego skutki trucizny?- Spytałam ze spokojem, ale w środku czułam strach. Wadera ze smutkiem pokręciła głową.
- Przykro mi Adelino. Nie odkryliśmy jeszcze odtrutki na Twoją truciznę.- Pożegnałyśmy się i udałam się do lasu. Postanowiłam zapolować na jakąś sarenkę. Na moje szczęście wpadłam na jej trop. Gdy w końcu znalazłam zwierzę, zaczaiłam się w zaroślach. Wysunęłam moje pazury i czekałam na odpowiedni moment. Głupie stworzenie podeszło pod same zarośla aby zjeść rosnącą przy nich koniczynę. Moja ofiara wpatrywała się w moje oczy. ja tylko na nią skoczyłam i wbiłam pazury w jej ciało. Zwierzę zaczęło szaleć. Nigdy mnie to nie wzruszało, zawsze dawałam radę się utrzymać na grzbiecie silniejszych zwierząt, a co dopiero na takiej sarnie, ale... Dziś było inaczej.  Poczułam ogromny ból i spadłam ze zwierzęcia. Ciężko dysząc leżałam na ziemi. kilka minut później sarna również padła, tylko martwa.
- Moja trucizna jest silniejsza. Wcześniej tylko osłabiała, ale teraz? Teraz zabija, ale nie tylko moje ofiary. Mnie też..

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template