Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Błahe powiedzonko, używane w wielu sytuacjach. Jednak bardzo trafnie opisujące nasze życie.
Jednym samookaleczanie wydaje się czymś nienaturalnym, a nawet chorym. Dla innych może być to jedyna forma uspokojenia się, oczyszczenia myśli, oderwania od nękających problemów. Sama nie uważam, że to dobre. Powstałe blizny codziennie przypominają o naszych problemach, czy przeszłości. Jednak mózg bardzo szybko przypisuje danym zachowaniom odpowiednie działanie. Jeśli raz to zrobimy i poczujemy swego rodzaju ulgę nasz umysł będzie wiązał te czynność ze "spokojem ducha" i domagał się jej np. podczas silnego stresu, czy załamania nerwowego. Po pewnym czasie staje się to uzależnieniem. Czujemy że tylko to nam pomoże i nie widzimy już innego wyjścia. Pojawiają się blizny, zaczynamy żałować, że to zrobiliśmy. Tworzy się błędne koło, wiemy że to co robimy jest złe, ale nie potrafimy już przestać. Do tego często dochodzi stres związany z ukrywaniem ran. Sami powoli się pogrążamy. Nasze samopoczucie pogarsza się....
W starej watasze nie istniało takie stanowisko jak psycholog. Każdy był zdany na siebie. Moi rodzice czuli zgorszenie do wilków, które kiedykolwiek korzystały z pomocy psychologa. Uważali je za niezrównoważone psychicznie i niebezpieczne. Nigdy też nie śmiałam mówić o tym, że nie radzę sobie z problemami.
Pamiętam jak przed ucieczką w pośpiechu pisałam list do rodziców...
"Chciałabym usiąść naprzeciwko was i porozmawiać z wami. Tak szczerze, jak nigdy dotąd. Powiedzieć wam, co działo się cały ten czas... Wyjawić, że tak naprawdę nie znacie swojej córki i nie wiecie z jakimi problemami przyszło się jej zmierzyć. Jak jej psychika powoli była niszczona, a ona pogrążała się w tym chorym nałogu, jakim jest samookaleczanie... Ale to nigdy nie nastąpi... Nigdy nie byliśmy na tyle blisko, bym mogła się tak otworzyć."
Teraz sama jestem psychologiem, ale mimo tego nie pomogę sobie samej. To uzależnienie zbyt długo się za mną ciągnie. Nie wyobrażam sobie żyć inaczej. Tylko to potrafi mnie tak skutecznie i szybko uspokoić. Wiem, że to żadne rozwiązanie, a jednak kurczowo trzymam się tej metody. Paradoks. Mam chociaż nadzieję, że sprostam zadaniu, które niesie za sobą stanowisko, które obejmuję...