3 czerwca 2018

Harbinger cd. Coral

Spojrzałem w niebo i kolejny raz zacząłem szukać. Dawno tego nie robiłem, zapomniałem już, jak bardzo tęskniłem za tym widokiem. Przed oczami miałem teraz jej żywe spojrzenie.
- Tak, miałem - odpowiedziałem. - Zawsze, kiedy patrzę w niebo, widzę Ingreed.
- Kim jest Ingreed? - zapytała z zaciekawieniem.
- Ingreed jest - westchnąłem - była moją żoną, córką Taravii. Umarła dwa lata temu.
- Przykro mi.
- Mnie nie, chodźmy już.
Rzuciłem krótkie "cześć" świetlistemu niebu i pociągnąłem Coral w kolejną, ciemną uliczkę.
- Gdzie idziemy teraz?
- Nie wiem, zaproponuj coś.
- Woda.

***
Kolejny raz dałem się porwać morskiej toni. Coś było zdecydowanie nie tak, nigdy nie podchodziłem do przeszłości emocjonalnie, aż do dziś. Pozwoliłem opaść swojemu ciału na dno. Zamknąłem oczy i pozwoliłem zalewać wodzie swoje wnętrzności. 
- Jesteś jakiś inny.
Usłyszałem głos Coco. Przetarłem pysk łapą i zacząłem jej szukać.
- Wydaje ci się - mruknąłem.
- Myślę, że nie. Co mam zrobić, żebyś wrócił do siebie?
- Podaj mi Popiół Serir - zażartowałem.
- Co to?
- Moje marzenie w najbliższym czasie.
Miałem jeszcze coś powiedzieć, lecz wadera nagle oderwała się od dna i popłynęła w stronę lądu. Co jest... Nie miałem ochoty na bieganie, pływanie, cokolwiek.
- Coco wróć!

Coco, nie wiem, co się stało. Radosne myślenie przysłoniły wspomnienia, więc jest całkiem dziwnie i głupio. :))

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template