Powoli miałam wszystkiego dość. Nowej watahy, wilków, ukrywania swojej prawdziwej postaci. Nie wiedziałam, czy inne wilki potrafią zmieniać postać, dlatego nie miałam ni chwili wytchnienia od grubego, splątanego futra, bijącego ode mnie smrodu i pcheł. Nie chcę wyjść na wygodnicką, bo nią nie jestem, ale ciało wilczycy nie przypadło mi do gustu.
Na wschodzie niebo powoli zaczynało się mienić odcieniami różu i czerwieni, zwiastując wietrzny dzień. Spoglądając na ten blady świt instynktownie poczułam tęsknotę za nocą, jej nieprzeniknioną ciemnością i strachem, jaki budziła wśród innych wilków, wilków słońca i lata.
Jedyną rzeczą, z której się cieszyłam był fakt, że całymi dniami przebywam na krańcach terytoriów watahy, z dala od wszystkich wesołkowatych wilczyc i basiorów, uważających się za bezlitosnych zabójców. Wcale nimi nie byli. Gdyby rzeczywiście byli pozbawieni sumienia i litości, co charakteryzuje wszystkich morderców, nie kleiliby się do trzepoczących rzęsami wader i nie wdawali się z nimi w pieszczoty. Wiem, co mówię. Znam paru zabójców.
Stąpałam nieostrożnie po leśnej ściółce, obserwując budzące się do życia dzienne stworzenia. Choć słońce powoli wychylało się zza wschodniego horyzontu, na zachodzie gromadziły się gęste, śniegowe chmury, przesłaniające już połowę nieba. Nie miałam wątpliwości, że pierwszy dzień zimy będzie wyjątkowo mroźny. Razem z chmurami z zachodu przybył lodowaty wicher, typowy dla początków zim.
Wkrótce potem chmury zagarnęły całe niebo nie pozwalając przedrzeć się ciepłym promieniom słońca. Przesłoniły światło i niedługo potem zaczął sypać drobny, ostry śnieg. Muszę przyznać, że od zawsze lubiłam zimę. Coś w niej takiego było, że czułam, jak rośnie mi serce. Moja matka zwykła mówić, że nie ma się z czego cieszyć, gdyż wtedy nie ma plonów i wszystkie rodziny muszą żyć. Pamietam, jak stary bard straszył mnie w dniu moich piątych urodzin pytał mnie, jaką opowieść chciałabym usłyszeć. Odpowiedziałam, że mam ochotę na straszną opowieść. On jednak rozszerzył szeroko oczy i zapytał niskim, gardłowym głosem: "Co ty wiesz o strachu, mała dziewczynko? Strach przychodzi zimą, moja mała, kiedy spada śnieg na sto stóp głęboki, a z północy wyje lodowaty wiatr. Strach przychodzi długą nocą,kiedy słońce nie wychodzi całymi latami, a dzieci rodzą się, żyją i umierają w ciemności. Wilki stają się coraz bardziej głodne, a po lasach chodzą Dzieci Nocy".
O, ironio, przeszło mi przez głowę. Pomyśleć, że teraz stałam się jedną z Dzieci Nocy.
Ruszyłam przez pierwszy śnieg, który padał coraz gęściej, aż w końcu mróz zaczął mnie szczypać w nos. Postanowiłam pobiec, by przewietrzyć futro i poczuł na skórze lodowaty wiatr. Moje łapy zaczęły się coraz szybciej poruszać, napawałam się uczuciem miękkich gałązek i zimnych liści przyprószonych śniegiem pod wrażliwymi poduszkami łap. Przyszło mi do głowy, że to w końcu moja pierwsza zima w wilczej skórze oraz od kiedy należę do tej watahy. Na samo wspomnienie mojego nowego stada przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Nie poczułam sympatii do żadnego z tych wilków, nawet nie za dobrze poznałam alfy. Całe to stadko ćwierkało miłośnie, mimo że była zima, a zimą trzeba chronić swojej skóry, a nie spółkować. Tak, według mnie wszystko się do tego sprowadzało. Co z tego, że jakiś basior powie jakiejś wilczycy, że ją kocha całym sercem i że będą wymieniać między sobą różne czułostki, skoro wszystko sprowadza się do wiosennego spółkowania i często chorego wyścigu przekazywania swoich cech następnym pokoleniom? Kiedyś, kiedy jeszcze nie byłam Dzieckiem Nocy, miałam zupełnie inne wyobrażenie o wilkach. Myślałam, że są istotami bezlitosnymi i skupionymi wyłącznie na dominacji i przetrwaniu swego gatunku. Jednak po dołączeniu do Watahy Smoczego Ostrza, okazało się, że są niczym nie przejmującym się stadem, zajętym miłosnym ćwierkaniem, budowaniu swojego ego i ciągłemu pytaniu: "Czy zostaniesz moją partnerką/moim partnerem?" od którego robiło mi się niedobrze.
Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną wilczycą, która rzeczywiście zachowuje się jak wilk. Gdyby mieli okazję mnie poznać, może by się czegoś ode mnie nauczyli, mimo że jestem tak naprawdę człowiekiem. Ale nie poznają mnie. Nie zamierzam się otwierać przed nimi.
Nagle z biegu wyrwał mnie jakiś chlupot, jakby żaba wskakiwał do strumyka. Mimo wszystko zatrzymałam się, z poczucia obowiązku strażnika. Zerknęłam w stronę, z której dobiegł mnie dźwięk i stanęłam jak wryta. W lodowatym strumieniu kąpał się człowiek. Nagi mężczyzna. Słyszałam gdzieś o grupie ludzi, zwanych morsami, którzy lubują się w lodowatej temperaturze, jednak ten człowiek nie wyglądał na typowego człowieka. Choć stał do mnie tyłem i był zanurzony po pas w wodzie, byłam w stanie zauważyć szramy na jego plecach i wiele odrapań na łopatkach. Miał dość długie, czarne włosy poszarpane w wielu miejscach i ewidentnie nieczesane od wielu dni.
Nagle odwrócił się w moją stronę, tak że mogłam zobaczyć jego dość młodą i grubo ciosaną, choć przystojną twarz lekko zarośniętą rzadką brodą. Mój wzrok padł na pokryty ranami i bliznami tors, a także klatkę piersiową, trochę porośniętą włosami. Mój wzrok zjechał niżej, na włosy na dole brzucha i... Odwróciłam wzrok. Gdybym była w ciele człowieka, z pewnością bym się zarumieniła. Choć bycie wilkiem oduczyło mnie nieco świętoszkowatości.
Spojrzał na mnie i odruchowo się cofnęłam. Wyszedł z wody, nadal całkiem nagi i podążył w moja stronę. Wycofałam się znowu i po chwili zrobiłam kilka kroków biegu, jednak zatrzymałam się, gdy dobiegł mnie jego głos.
- Czekaj, Dziecię Nocy!
Stanęłam jak wryta. Skąd wiedział? Czy coś mnie odróżnia wyraźnie od zwykłych wilków? Odwróciłam się w jego stronę i czekałam.
- Nie jesteś zwykłym wilkiem, prawda? - spytał z krzywym uśmiechem na twarzy. - Jesteś Dzieckiem Nocy.
Zrobiłam kilka kroków w jego stronę, nieco onieśmielona jego nieskrępowaniem i nagością. Nigdy wcześniej nie widziałam nagiego mężczyzny.
- Jesteś Dzieckiem Nocy - powtórzył. - Witaj, dzika bestio.
Zerknęłam na niego podejrzliwie. Skąd on wie?
- Odsłonisz przede mną swój sekret, dzika duszo? - spytał. Miał dość dziwny sposób wysławiania się, pewnie przez to, że długo przebywał samotnie w dziczy.
- Pokaż przede mną swoje prawdziwe oblicze, Dziecię Nocy. Widzisz, jestem twoim bratem, wiec możesz mi zaufać. Też jestem Dzieckiem Nocy. To jest moja prawdziwa postać, ukażesz swoją?
Mam się zmienić w człowieka? Ale jak? A przede wszystkim, skąd on wie, że jestem inna od reszty wilków?
Ciąg dalszy wkrótce.